
W związku z naszą portelowską inicjatywą przywrócenia posągu Diany na jej historyczne miejsce, pojawiło się w komentarzach parę opinii, z którymi chciałbym się zmierzyć.
Po pierwsze niechęć niektórych komentatorów budzi to, że Diana choć to bogini rzymska, to jednak była niemiecka. Faktem jest, że autor posągu Karl Reinhold Felderhoff był niemieckim rzeźbiarzem, ale za to stuprocentowym elblążaninem. To że Elbing jako Elbląg wskutek jałtańskich targów „powrócił do macierzy” nie znaczy, że powinniśmy odciąć się od dorobku materialnego i kulturowego pokoleń elblążan, którzy w ramach innego państwa wiekami budowali to miasto. Na wygumkowanie historii miasta porwali się „ludzie radzieccy” w Królewcu. Najpierw przy pomocy katiusz, potem buldożerów wyplenili wszystko co niemieckie łącznie z nazwą i wyszedł z tego koszmarek, który dumnie nazywają Kaliningradem. Może i dobrze, bo z Królewcem, to już tylko położenie geograficzne to miasto ma wspólne.
Szczęśliwie nie podzieliliśmy losu miasta Kanta i mimo wojennych zniszczeń w Elblągu zachowało się wiele budynków i budowli, które nadają naszemu miastu niepowtarzalny charakter i sprawiają, że istotnie różnimy się od Radomia, czy Kielc.
Kiedyś miałem okazję przedstawić jednemu z poprzednich prezydentów ideę „repatriacji” Diany. Siedzieliśmy w gabinecie byłego Real-Gymnasium (obecnie ratusza), na podejściu do którego w krzakach umierał wykuty jeszcze za Bismarcka Achilles, a pan prezydent z trudem krył na twarzy wyraz niechęci pomieszany z obrzydzeniem na myśl o postawieniu „niemieckiego” posągu w naszym polskim Elblągu. Doprawdy trudno było mi wtedy zrozumieć dlaczego tolerujemy Achillesa, a boską Dianę skazujemy na wieczne wygnanie?!
Trzeba sobie uzmysłowić, że w Elblągu nie da się odciąć od dziedzictwa i dorobku niemieckich mieszkańców miasta. Warto przejąć natomiast to co dobre i piękne. Mam nadzieję, że przypomnienie niemieckiej proweniencji Achillesa nie sprawi, że razem z okrutnie okaleczonym Tezeuszem spod hotelu Arbiter, obaj herosi wylądują na wysypisku w Rubnie.
Drugim argumentem, podnoszonym w komentarzach, jest to, że pieniądze na odtworzenie posągu Diany można by wykorzystać na inny, bardziej zbożny cel. Owszem, tych pieniędzy starczyłoby zapewne na wylanie gdzieś kilkudziesięciu metrów asfaltu albo położenie setek pięknych polbrukowych kostek. Miasto co roku wydaje miliony złotych na przedsięwzięcia, których efektów nie można zmierzyć w metrach, czy kilogramach. W przypadku każdej takiej złotówki zawsze można powiedzieć, że lepiej było ją wydać na remont przedszkola.
Inwestycje w kulturę, sztukę, małą architekturę nigdy nie przynoszą bezpośrednich korzyści. Nie ulega wątpliwości, że posągi nadają przestrzeni miasta specyficzny charakter, wzbogacają i czynią bardziej atrakcyjnym miejski krajobraz, przełamują monotonię zabudowy, dostarczają poczucia piękna i harmonii. W takim otoczeniu po prostu chce się żyć. Dzięki dziełom sztuki umieszczonym na skwerach i przy ulicach miasta, nie mieszkamy na czystej, równiutkiej, bardzo nudnej i depresyjnej polbrukowej pustyni. Nie można też zapominać o walorach edukacyjnych, mitologia rzymska warta jest przypomnienia w każdej formie.
Ciekawe, że elblążanie, jak otrzymywali od pruskiego ministerstwa kultury w prezencie posągi Achillesa i Tezeusza, to nie pisali odwołania, że wolą siłownię albo skatepark. Dzięki temu, oba posągi, chociaż lekko schowane w krzakach przed wandalami, to do tej pory zdobią Elbląg.
Pokażmy więc, że współcześni elblążanie to nie gęsi i swoje zamiłowanie do sztuki też mają - zagłosujmy za powrotem Diany do Elbląga.
Głosować można elektronicznie (tutaj) lub tradycyjnie na kartach do głosowania; karty można pobierać w biurze podawczym Urzędu Miejskiego w Elblągu (ul. Łączności 1) oraz w Punkcie Informacyjnym w Ratuszu Staromiejskim (ul. Stary Rynek 25). W tych samych punktach można oddać wypełnione karty do głosowania. Na oddanie głosu mamy czas do 2 października, czasu zostało więc niewiele!