Dla tych, którzy nie są zdecydowani – kilka informacji na temat kandydatów oraz mniej lub bardziej subiektywnych opinii.
Kandydaci jakiś czas temu rozjechali się po kraju, prowadząc swoje kampanie. Elbląg odwiedziło do tej pory (w ramach kampanii wyborczych) czterech kandydatów: Lech Kaczyński, Andrzej Olechowski, Grzegorz Napieralski i Andrzej Lepper. Zabrakło (teoretycznie) najważniejszej osoby – Komorowskiego, co jednak można rozumieć. Trudno jest jednocześnie pełnić funkcję prezydenta oraz prowadzić kampanię. Większość z kandydatów przedstawiła już spoty wyborcze, które można zobaczyć w telewizji publicznej.
Najpopularniejszy kandydat, Bronisław Komorowski prezentuje w swoim spocie niezwykle ważne kwestie dla przyszłej głowy państwa. Informuje nas o tym, iż „urodził się w Obornikach”, oraz „ma dom w miejscowości o nazwie Buda Ruska”. Pokazuje też, z której czereśni zrywał owoce jego ojciec. Jak widać na załączonym obrazku, nie prezentuje nic ciekawego i wartego uwagi dla wyborcy. Trudno też znaleźć jakiegokolwiek konkretne informacje na temat jego poglądów – jest to raczej neutralny kandydat, nie wygląda na zdecydowanego w żadną stronę. Z ciekawszych rzeczy Komorowski deklaruje się jako „liberał”, tymczasem planuje zwiększenie składek na NFZ. Jak twierdzi, „wydatki na ten cel muszą wzrastać stopniowo”. Jest też za wejściem Turcji do Unii Europejskiej, mimo iż Turcja nie leży w Europie
Następny poważny kandydat – Jarosław Kaczyński osobiście odwiedził Elbląg, przypominając swoimi słowami nie tak dalekie czasy: „Hasło „solidarność” musi znowu coś znaczyć”, „Musimy walczyć o równość”, „Musi być równość, by każdy miał taką samą szansę na start”. W swoim spocie stylizuje się na męża stanu, stojącego na straży polskości. „Musimy pamiętać o przyszłości, Polska jest najważniejsza” – przekonuje. „Dąb Bartek to niemy świadek naszych dziejów” – twierdzi, sadząc drzewka na filmiku. Znów mam takie samo wrażenie jak w przypadku Komorowskiego – nic konkretnego nie zostało powiedziane. Są to rzekomo dwaj kandydaci z największym poparciem i wbrew pozorom niczym się nie różnią, poza tym, że jeden zrywa czereśnie, a drugi sadzi drzewka.
Następni kandydaci mają dużo mniejsze poparcie według większości mediów. Pierwszy z kandydatów „poniżej” – Grzegorz Napieralski to typowy kandydat lewicy. Chce małżeństw homoseksualnych z urzędu, podniesienia wszystkich podatków, wprowadzenia euro w najbliższych pięciu latach. Czyżby ostatnie wydarzenia z Grecji nic go nie nauczyły?
Andrzej Olechowski jest jednym z nielicznych kandydatów, który obiecał, iż będzie wetował każdą próbę podniesienia podatków, gdyż – jak twierdzi – dobra gospodarka to podstawa. Uważa, że społeczeństwo powinni tworzyć młodzi, kreatywni ludzie, choć jest za utrzymaniem szkół państwowych. Przyznam, że jest to dość dziwny kandydat, choć w mojej opinii jeden z wyraźniejszych.
Janusz Korwin-Mikke ma od 20 lat te same poglądy (w przeciwieństwie do większości kandydatów zmieniających je co sezon). Jako jedyny kandydat opowiada się za sprywatyzowaniem służby zdrowia oraz szkół, likwidacją akcyzy, podatku dochodowego oraz ogólnym zmniejszeniem podatków. Jak uważa – „pieniądze wolnego człowieka powinny pozostawać w jego własnej kieszeni”, „nie państwo, a wolni ludzie powinni decydować, jak wychować swoje dzieci i czego powinny się uczyć”. Jako prezydent zgłosi „ustawę o naprawie sądownictwa” – jego zdaniem jest ono zepsute oraz przeżarte korupcją. Janusz Korwin-Mikke przedstawia swoje poglądy jasno – głosując na niego, wiesz, co dostaniesz.
Kandydat Samoobrony Andrzej Lepper kupował truskawki na elbląskim rynku. Lepper będzie, jak mówi w swoim spocie, „Prezydentem zwykłych Polaków”. Chciałby, aby każdy miał godną pracę, godziwą zapłatę i aby jednocześnie Polska była bogata i cudowna. Pozostawię to bez komentarza.
Marek Jurek popierany przez Prawicę Rzeczypospolitej jest quasi-prawicową opcją. Jak wszyscy (oprócz Olechowskiego i Korwina) pragnie podniesienia składki na NFZ. Nie planuje szybkiego wejścia do strefy euro.
Na temat pozostałych osób – Bogusława Ziętka i Kornela Morawieckiego – trudno cokolwiek znaleźć, zarówno w internecie, jak i telewizji. Sami kandydaci nie prowadzą jakiejś specjalnej kampanii. Ich poparcie jest równe mniej więcej ~ 0%.
Na koniec chciałbym zaapelować do elblążan, aby przy pierwszej turze nie kierowali się wyborem tzw. mniejszego zła. Od tego właśnie jest pierwsza tura – aby wybrać kandydata zgodnie z poglądami. To jest istotna cecha demokracji: popieranie kandydata nam odpowiadającego nawet, jeśli tak naprawdę szansę ma tylko dwóch. Na wybór spośród głównej dwójki przyjdzie czas w drugiej turze wyborów.
Najpopularniejszy kandydat, Bronisław Komorowski prezentuje w swoim spocie niezwykle ważne kwestie dla przyszłej głowy państwa. Informuje nas o tym, iż „urodził się w Obornikach”, oraz „ma dom w miejscowości o nazwie Buda Ruska”. Pokazuje też, z której czereśni zrywał owoce jego ojciec. Jak widać na załączonym obrazku, nie prezentuje nic ciekawego i wartego uwagi dla wyborcy. Trudno też znaleźć jakiegokolwiek konkretne informacje na temat jego poglądów – jest to raczej neutralny kandydat, nie wygląda na zdecydowanego w żadną stronę. Z ciekawszych rzeczy Komorowski deklaruje się jako „liberał”, tymczasem planuje zwiększenie składek na NFZ. Jak twierdzi, „wydatki na ten cel muszą wzrastać stopniowo”. Jest też za wejściem Turcji do Unii Europejskiej, mimo iż Turcja nie leży w Europie
Następny poważny kandydat – Jarosław Kaczyński osobiście odwiedził Elbląg, przypominając swoimi słowami nie tak dalekie czasy: „Hasło „solidarność” musi znowu coś znaczyć”, „Musimy walczyć o równość”, „Musi być równość, by każdy miał taką samą szansę na start”. W swoim spocie stylizuje się na męża stanu, stojącego na straży polskości. „Musimy pamiętać o przyszłości, Polska jest najważniejsza” – przekonuje. „Dąb Bartek to niemy świadek naszych dziejów” – twierdzi, sadząc drzewka na filmiku. Znów mam takie samo wrażenie jak w przypadku Komorowskiego – nic konkretnego nie zostało powiedziane. Są to rzekomo dwaj kandydaci z największym poparciem i wbrew pozorom niczym się nie różnią, poza tym, że jeden zrywa czereśnie, a drugi sadzi drzewka.
Następni kandydaci mają dużo mniejsze poparcie według większości mediów. Pierwszy z kandydatów „poniżej” – Grzegorz Napieralski to typowy kandydat lewicy. Chce małżeństw homoseksualnych z urzędu, podniesienia wszystkich podatków, wprowadzenia euro w najbliższych pięciu latach. Czyżby ostatnie wydarzenia z Grecji nic go nie nauczyły?
Andrzej Olechowski jest jednym z nielicznych kandydatów, który obiecał, iż będzie wetował każdą próbę podniesienia podatków, gdyż – jak twierdzi – dobra gospodarka to podstawa. Uważa, że społeczeństwo powinni tworzyć młodzi, kreatywni ludzie, choć jest za utrzymaniem szkół państwowych. Przyznam, że jest to dość dziwny kandydat, choć w mojej opinii jeden z wyraźniejszych.
Janusz Korwin-Mikke ma od 20 lat te same poglądy (w przeciwieństwie do większości kandydatów zmieniających je co sezon). Jako jedyny kandydat opowiada się za sprywatyzowaniem służby zdrowia oraz szkół, likwidacją akcyzy, podatku dochodowego oraz ogólnym zmniejszeniem podatków. Jak uważa – „pieniądze wolnego człowieka powinny pozostawać w jego własnej kieszeni”, „nie państwo, a wolni ludzie powinni decydować, jak wychować swoje dzieci i czego powinny się uczyć”. Jako prezydent zgłosi „ustawę o naprawie sądownictwa” – jego zdaniem jest ono zepsute oraz przeżarte korupcją. Janusz Korwin-Mikke przedstawia swoje poglądy jasno – głosując na niego, wiesz, co dostaniesz.
Kandydat Samoobrony Andrzej Lepper kupował truskawki na elbląskim rynku. Lepper będzie, jak mówi w swoim spocie, „Prezydentem zwykłych Polaków”. Chciałby, aby każdy miał godną pracę, godziwą zapłatę i aby jednocześnie Polska była bogata i cudowna. Pozostawię to bez komentarza.
Marek Jurek popierany przez Prawicę Rzeczypospolitej jest quasi-prawicową opcją. Jak wszyscy (oprócz Olechowskiego i Korwina) pragnie podniesienia składki na NFZ. Nie planuje szybkiego wejścia do strefy euro.
Na temat pozostałych osób – Bogusława Ziętka i Kornela Morawieckiego – trudno cokolwiek znaleźć, zarówno w internecie, jak i telewizji. Sami kandydaci nie prowadzą jakiejś specjalnej kampanii. Ich poparcie jest równe mniej więcej ~ 0%.
Na koniec chciałbym zaapelować do elblążan, aby przy pierwszej turze nie kierowali się wyborem tzw. mniejszego zła. Od tego właśnie jest pierwsza tura – aby wybrać kandydata zgodnie z poglądami. To jest istotna cecha demokracji: popieranie kandydata nam odpowiadającego nawet, jeśli tak naprawdę szansę ma tylko dwóch. Na wybór spośród głównej dwójki przyjdzie czas w drugiej turze wyborów.