Szczere pole pod Elblągiem, niedaleko trasy S7. W szałasie z gałęzi i folii mieszka około 60-letnia kobieta. Nie mówi po polsku. Płynnym angielskim tłumaczy, że nie chce od nikogo pomocy, czeka na męża, który ma ją stąd zabrać. Skąd się tutaj wzięła?
O kobiecie mieszkającej w szałasie powiadomiła nas jedna z Czytelniczek. - Przecież ona tam zamarznie, pewnie potrzebuje pomocy – alarmowała.
Jedziemy na miejsce. W szczerym polu niedaleko trasy S7 stoi szałas zbudowany z gałęzi i folii, obok miejsce na palenisko. W tych spartańskich warunkach mieszka około 60-letnia kobieta.
- Hello – wita nas, wychodząc z szałasu.
Jesteśmy zaskoczeni. Skąd się tutaj wzięła cudzoziemka? - Nazywam się Georgia Townsend Cinak, jestem Brytyjką, ale na co dzień mieszkam w Słowenii. Po Polsce podróżowałam razem z mężem, ale zostaliśmy napadnięci i pobici. Mąż pojechał szukać pomocy u prawników, ma mnie stąd zabrać – opowiada po angielsku kobieta.
Im dłużej mówi, tym jej opowieść jest bardziej niewiarygodna. Opowiada o tym, że pracowała w ambasadzie, że jej mąż jest weteranem wojennym. Twierdzi, że po wizycie w prokuraturze w Olsztynie, gdzie zgłosili napad, została siłą przywieziona przez policję do Elbląga i tu pozostawiona. Bez dokumentów, pieniędzy i samochodu (sprawdziliśmy w prokuraturze w Olsztynie, nie było takiej wizyty).
Wspomina o jakichś mężczyznach, którzy ją ścigają i robią wszystko, by nie uzyskała nigdzie pomocy. Gdy dopytujemy o to, jakiej pomocy potrzebuje i czy ktoś jej już pomagał, wyjmuje kartkę z odręcznym pismem po angielsku i własnym podpisem. To oświadczenie, że nie potrzebuje żadnej pomocy i bierze pełną odpowiedzialność za swój los. Napisała je, jak się później okazuje, podczas spotkania w siedzibie Urzędu Gminy w Elblągu przy ul. Browarnej.
- Pojechaliśmy do tej pani, jak tylko otrzymaliśmy sygnał, że ona mieszka w tym szałasie. To był listopad. Zabraliśmy ją do urzędu, rozmawialiśmy poprzez tłumacza. Nie chciała się zgodzić na umieszczenie w domu dla bezdomnych ani na żadną inną pomoc – mówi Zbigniew Pawłowski, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Elblągu. - Nasz dzielnicowy ustalił, że ta pani nie nazywa się tak, jak podaje. Jest obywatelką Francji, a nie Wielkiej Brytanii.
- Sprawdziliśmy jej prawdziwe dane przez ambasadę Francji. Nie jest nigdzie notowana, nie popełniła żadnego przestępstwa, nie jest zgłoszona jako zaginiona. Ma 55 lat, na imię Sophie. Z naszych informacji wynika, że od dłuższego czasu przebywa na terenie Polski, zmieniając miejsce pobytu. Wcześniej była widziana m.in. w województwie pomorskim. Prowadzi taki styl życia – mówi kom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Pracownicy instytucji społecznych, Straż Miejska i policja zapewniają, że co pewien czas odwiedzają cudzoziemkę, by sprawdzić, czy nie potrzebuje pomocy. Francuzka korzysta z pomocy m.in. organizacji Teen Challenge, którzy co piątek na dworcu rozdają bezdomnym ciepły posiłek.
- To naprawdę dziwna sytuacja. Ta pani mieszka w tym szałasie od lipca, opowiada czasami niestworzone historie, które trudno zweryfikować. Nie można jej stamtąd zabrać siłą, nawet dla jej bezpieczeństwa, nawet gdy jest mróz – mówi jedna z osób, która jej pomagała.
W trosce o bezpieczeństwo bezdomnej nie zdradzamy szczegółów związanych z dokładnym miejscem jej pobytu.
Jedziemy na miejsce. W szczerym polu niedaleko trasy S7 stoi szałas zbudowany z gałęzi i folii, obok miejsce na palenisko. W tych spartańskich warunkach mieszka około 60-letnia kobieta.
- Hello – wita nas, wychodząc z szałasu.
Jesteśmy zaskoczeni. Skąd się tutaj wzięła cudzoziemka? - Nazywam się Georgia Townsend Cinak, jestem Brytyjką, ale na co dzień mieszkam w Słowenii. Po Polsce podróżowałam razem z mężem, ale zostaliśmy napadnięci i pobici. Mąż pojechał szukać pomocy u prawników, ma mnie stąd zabrać – opowiada po angielsku kobieta.
Im dłużej mówi, tym jej opowieść jest bardziej niewiarygodna. Opowiada o tym, że pracowała w ambasadzie, że jej mąż jest weteranem wojennym. Twierdzi, że po wizycie w prokuraturze w Olsztynie, gdzie zgłosili napad, została siłą przywieziona przez policję do Elbląga i tu pozostawiona. Bez dokumentów, pieniędzy i samochodu (sprawdziliśmy w prokuraturze w Olsztynie, nie było takiej wizyty).
Wspomina o jakichś mężczyznach, którzy ją ścigają i robią wszystko, by nie uzyskała nigdzie pomocy. Gdy dopytujemy o to, jakiej pomocy potrzebuje i czy ktoś jej już pomagał, wyjmuje kartkę z odręcznym pismem po angielsku i własnym podpisem. To oświadczenie, że nie potrzebuje żadnej pomocy i bierze pełną odpowiedzialność za swój los. Napisała je, jak się później okazuje, podczas spotkania w siedzibie Urzędu Gminy w Elblągu przy ul. Browarnej.
- Pojechaliśmy do tej pani, jak tylko otrzymaliśmy sygnał, że ona mieszka w tym szałasie. To był listopad. Zabraliśmy ją do urzędu, rozmawialiśmy poprzez tłumacza. Nie chciała się zgodzić na umieszczenie w domu dla bezdomnych ani na żadną inną pomoc – mówi Zbigniew Pawłowski, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Elblągu. - Nasz dzielnicowy ustalił, że ta pani nie nazywa się tak, jak podaje. Jest obywatelką Francji, a nie Wielkiej Brytanii.
- Sprawdziliśmy jej prawdziwe dane przez ambasadę Francji. Nie jest nigdzie notowana, nie popełniła żadnego przestępstwa, nie jest zgłoszona jako zaginiona. Ma 55 lat, na imię Sophie. Z naszych informacji wynika, że od dłuższego czasu przebywa na terenie Polski, zmieniając miejsce pobytu. Wcześniej była widziana m.in. w województwie pomorskim. Prowadzi taki styl życia – mówi kom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Pracownicy instytucji społecznych, Straż Miejska i policja zapewniają, że co pewien czas odwiedzają cudzoziemkę, by sprawdzić, czy nie potrzebuje pomocy. Francuzka korzysta z pomocy m.in. organizacji Teen Challenge, którzy co piątek na dworcu rozdają bezdomnym ciepły posiłek.
- To naprawdę dziwna sytuacja. Ta pani mieszka w tym szałasie od lipca, opowiada czasami niestworzone historie, które trudno zweryfikować. Nie można jej stamtąd zabrać siłą, nawet dla jej bezpieczeństwa, nawet gdy jest mróz – mówi jedna z osób, która jej pomagała.
W trosce o bezpieczeństwo bezdomnej nie zdradzamy szczegółów związanych z dokładnym miejscem jej pobytu.