Alojzy Janasiewicz był jedną z ofiar tzw. „Sprawy Elbląskiej“. Po II wojnie światowej przyjechał do Polski z Francji i... po dwóch latach trafił do więzienia oskarżony o szpiegostwo i podpalenie hali w Zamechu. We Francji został jego brat Jan, który kilka/kilkanaście (?) lat później zdecydował się odwiedzić rodzinę w Polsce. Do elbląskiego Archiwum Społecznego trafiła mapa/przewodnik, wytyczająca trasę, którą przyjechał do Elbląga.
W 1924 roku Wincenty Janasiewicz ze wsi Tomaszewo w powiecie konińskim pakuje manatki i wyjeżdża do Francji. To „typowa“ dla tamtych czasów emigracja „za chlebem“. II Rzeczpospolita nie była krajem „mlekiem i miodem płynącym“ i wielu Polaków musiało szukać szczęścia poza jej granicami. Wincenty Janasiewicz trafił do miasteczka Dole w departamencie Jura (miasto we wschodniej Francji na rzeką Doubs), gdzie znalazł pracę jako pracownik fizyczny w odlewni „Compagnie des Nationale des Radiaterus”. Wiodło mu się na tyle dobrze, że już w następnym roku do Dole przyjechała reszta rodziny Janasiewiczów: żona Lucyna oraz dzieci: najstarszy syn Jan, córka Władysława oraz najmłodszy syn - Alojzy.
Rodzina na obczyźnie ułożyła sobie życie, ale o Polsce nie zapomniała. - Jan przed wojną był operatorem kina objazdowego, pracował w magazynie wyrobów tytoniowych oraz w fabryce zbrojeniowej - mówi Grażyna Wosińska, elblążanka od lat zajmująca się historią „Sprawy Elbląskiej“.
W 1940 r. został zmobilizowany do Armii Polskiej we Francji. W szeregach 1 Dywizji Piechoty walczył z Niemcami, dostał się do niewoli, wojnę przeżył w obozie niemieckim niedaleko Stuttgartu.
Alojzy skończył 7 klas szkoły powszechnej i rozpoczął pracę w sklepie spożywczym. W trakcie wojny trochę konspirował, potem wstąpił do Legii Cudzoziemskiej (bo w regularnym wojsku francuskim mogli służyć rodowici Francuzi). W trakcie II wojny światowej walczył z Niemcami, po wojnie z Wietnamczykami w Indochinach. Do domu wrócił w 1947 r., w stopniu sierżanta i zaangażował się w działalność Polskiej Partii Robotniczej, mającej swoje komórki organizacyjne we Francji. Namawiał polskich emigrantów do powrotu do ojczyzny. Agitacja ta nie bardzo podobała się francuskim władzom i Alojzy Janasiewicz kilkakrotnie „miał kontakty“ z miejscową policją, która próbowała nakłonić go do zaprzestania takiej aktywności.
Skończyło się na tym, że... „W lipcu 1948 r. Alojzy wraz z rodzicami wyruszył transportem kolejowym z Lyonu do Polski, gdzie dotarli 14 lipca. W ośrodku Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Międzylesiu rodzina Janasiewiczów została skierowana do Elbląga. Po przybyciu (27 lipca 1948 r.) rodzina Alojzego została zakwaterowana w budynku przy ulicy Grottgera, przy której mieszkało już wielu reemigrantów z Francji. Po sześciu dniach od przyjazdu (2 sierpnia 1948 r.) Alojzy rozpoczął pracę w Zakładach Mechanicznych im. Karola Świerczewskiego w Elblągu.“ - jak możemy przeczytać w artykule Dariusza Burczyka „Kara śmierci dla legionisty“ opublikowanym w czasopiśmie Komandos (nr 11/2011).
- Reemigrantów z Francji można było rozpoznać po dobrych rowerach, które ze sobą przywieźli. Te były obiektem zazdrości pozostałych mieszkańców miasta - mówi Grażyna Wosińska.
Rower jednego z elbląskich reemigrantów z Francji w elbląskiej Kaponierze (fot. Sebastian Malicki)
.
Stocznia się pali...
W końcówce lat 40. Zakłady Mechaniczne popularnie nazywane były przez elblążan stocznią, to swoisty spadek po Stoczni nr 16 powstałej na miejscu przedwojennych zakładów Ferdynanda Schichaua. Stocznię nr 16 przekształcono w Zakłady Mechaniczne, bo po co stocznia w mieście, które nie miało wówczas dostępu do morza.
17 lipca 1949 r. około godziny 2 w nocy w hali nr 20 Zamechu wybuchł pożar. „ Była niedziela. Nikt nie zginął, ale straty materialne były ogromne. Partia postawiła sprawę jasno: to sabotaż imperialistycznych sił. Biegli napisali - pod bezpośrednim nadzorem UB - odpowiedni protokół z oględzin pogorzeliska. Urzędowi Bezpieczeństwa pozostało to wszystko udowodnić. Do 1 września 1949 r. aresztowano ok. 150 osób – mężczyzn i kobiety, bez żadnych podstaw. Głównymi podejrzanymi byli strażnicy, strażacy zakładowi, inni pracownicy "Świerczewskiego" – głównie reemigranci z Francji. Zarzucono im współpracę z obcym wywiadem, podpalenie hali, byli wrogami Polski Ludowej. Szefem siatki wywiadowczo-dywersyjnej miał być Jean Bastard – Francuz mieszkający w Elblągu.“ - pisaliśmy w tekście „Sprawa Elbląska. Ta historia nie ma końca“ opublikowanym na naszych łamach we wrześniu 2013 r.
Alojzy Janasiewicz był jedną z najbardziej tragicznych ofiar „Sprawy Elbląskiej“. 8 kwietnia 1950 r. został aresztowany pod zarzutem współpracy z francuskim wywiadem i udziału w pożarze hali. W „procesie“ (słowo proces nie przypadkowo wzięliśmy w cudzysłów, bo trudno to, co się działo w sali sądowej, nazwać uczciwym procesem) przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Gdańsku 21 lutego 1952 r. został skazany na karę śmierci.
Matka pana Alojzego nie odpuszczała i skierowała do Bolesława Bieruta [głównej osoby w państwie] prośbę o darowanie synowi życia. 21 grudnia 1953 r. Rada Państwa PRL wydała decyzję, na mocy której wyrok śmierci zamieniono na dożywotnie więzienie. 21 marca 1956 r. Zgromadzenie Sędziów Najwyższego Sądu Wojskowego umorzyło postępowanie wobec większości skazanych w „sprawie elbląskiej” i nakazało zwolnić więźniów. W kwietniu Alojzy Janasiewicz wyszedł z więzienia we Wronkach i wrócił do Elbląga.
Jan przyjeżdża do Polski
Jan Janasiewicz po powrocie z niemieckiej niewoli przyjechał do Dole i powoli organizował sobie powojenne życie. Ożenił się z Francuzką, zdobył wykształcenie, został księgowym. Polska kojarzyła mu się z biedą, od której wraz z rodzicami uciekł. Nie dał się wówczas namówić bratu na wyjazd do ojczyzny rodziców.
Ale jednak przyjechał i to autem, a to jaką trasę przypuszczalnie pokonał, można wywnioskować z mapy, która znalazła się w rękach elbląskich pasjonatów historii...
- Mógł przyjechać po tzw. „odwilży“ w 1956 r., wcześniej granica była dla takich ludzi jak on zamknięta. Możemy sobie policzyć, ile lat nie widział rodziny. W związku z tym, jak nadarzyła się okazja, wsiadł w samochód i przybył do Elbląga. Być może kluczem jest czterocyfrowy numer paryskiego telefonu. Po ustaleniu, kiedy w Paryżu funkcjonowały czterocyfrowe numery telefonów, można by określić bardziej szczegółowo czas wydania mapy - mówi Grażyna Wosińska. - Możemy tylko przypuszczać, że mógł przyjechać po rodziców. W Elblągu jest grób Alojzego Janasiewicza. Kiedy zmarli jego rodzice i gdzie są pochowani, tego nie wiemy. Jedną z możliwości jest powrót razem z Janem do Francji. Co się działo z siostrą Władysławą, tego też nie wiemy.
Mapę/przewodnik Jan Janasiewicz który kupił lub otrzymał od Automobile Club de France mieszczącego się na paryskim Place de la Concorde pod nr 8. Trafiła niedawno jako eksponat do powstającego w Elblągu Archiwum Społecznego.
- Mapę kupiłem na naszym elbląskim targowisku od jednego z naszych kolekcjonerów. Ten nabył ją na Allegro. Mówił, że było dość dużo materiałów związanych z Elblągiem, tak jakby ktoś pozbywał się pamiątek, bo np. „czyścił“ mieszkanie - mówi Juliusz Marek, elbląski pasjonat historii, który przekazał mapę do Archiwum Społecznego. - Kolekcjoner kupił ją tylko dlatego, że prowadziła do Elbląga. Kiedy wziąłem ją w ręce, to przede wszystkim zwróciłem uwagę, że numer w Paryżu jest czterocyfrowy. To był ten szczegół, kiedy pomyślałem, że mapa to może być coś fajnego. Zwróciłem uwagę na nazwisko Janasiewicz, jednego z tragicznych bohaterów „Sprawy Elbląskiej“ i razem z Grażyną Wosińską próbowaliśmy złapać jakiś trop.
Trasa liczyła 1 683 kilometry. Wiodła z Dole poprzez Strasburg (Francja), Norymbergę (Niemcy), Pragę (Czechy), Wrocław, Chojnice, Tczew do Elbląga. Jakim samochodem Jan Janasiewicz podróżował do Polski, nie udało się ustalić. Mapa/przewodnik dość szczegółowo wymienia większe i mniejsze miejscowości przez które kierowca powinien przejeżdżać. Warto zwrócić uwagę, że omija tereny Niemieckiej Republiki Demokratycznej.
- Na mapie nie ma daty, stąd trudno z większą dokładnością szacować, kiedy Jan mógł przyjechać do Elbląga. Kluczem może być ten czterocyfrowy numer telefonu Anjou 34-70 - dodał Juliusz Marek.
fot. Sebastian Malicki
Mapa pełna zagadek
Mapa składa się z dwóch części: drukowanej, wymieniającej miejscowości we Francji i części Niemiec oraz napisanej na maszynie, wymieniającej nawet mniejsze miejscowości za Norymbergą, przez które będzie przejeżdżał jej właściciel. Nazwy miejscowości maszynistka uzupełniła też o konkretne wskazówki dla podróżującego. W Sulzbach (Niemcy) trzeba było skręcić w lewo, przy Waidhaus (Niemcy) widnieje maszynowy dopisek „bawarska odprawa celna“, przy następnej miejscowości Rozvado, widnieje już dopisek „czechosłowacka odprawa celna“. Przy Stribo [wł. Stribro w Czechosłowacji] mamy dopisek: wyjedź przez most nad Mies [rzeka - przyp. SM] i skręć w lewo.
- Być może karty „drukowane“ były na szerszą skalę, ale do konkretnej mapy dołączano tylko te, które mogły się przydać konkretnej osobie. A na osobnych kartkach na maszynie dopisywano kolejne miejscowości - przypuszcza Juliusz Marek.
- Warto zauważyć, że zaproszona trasa biegnie koło Stuttgartu w Niemczech. Być może Jan podczas swojej podróży odwiedził miejsce po byłym obozie jenieckim, gdzie spędził II wojnę światową - mówi Grażyna Wosińska.
Granicę polsko-czechosłowacką Jan (jeżeli jechał wg mapy) powinien przekroczyć na odcinku Broumont [wł. Broumov - przyp. SM] - Jedlina Zdrój. Na tej samej stronie ktoś ołówkiem napisał nazwę „Triebechowice“ [czy chodziło o Třebechovice pod Orebem, które Jan chciał odwiedzić?]
Maszynistka miejscowości zapisywała różnie: po francusku, polsku, niemiecku, czesku, swoistą mieszaniną niektórych języków.... Warto zwrócić uwagę na dopisek przy miejscowości Czarlin nieopodal Tczewa, nakazujący kierowcy jadącemu ze Starogardu skręcić w lewo na Tczew. Po to, aby tam przekroczyć Wisłę. Możemy tylko przypuszczać, że ten, kto we Francji planował drogę, nie wiedział, że most na Wiśle w Knybawie został oddany do użytku w grudniu 1950 r.
- Ciekawa jest historia tego mostu. Przed wybuchem II wojny światowej Niemcy pod pozorem prac przygotowawczych do budowy linii telefonicznych przeprowadzili pomiary. Krótko po zakończeniu kampanii wrześniowej przystąpili do budowy i w ciągu 18 miesięcy postawili gotowy most. Był wykorzystywany do 1945 r., kiedy to wycofujące się wojska niemieckie wysadziły budowlę w powietrze. Odbudowę rozpoczęto w 1946 r. - wyjaśniał Juliusz Marek.
Za tym, że podróż miała miejsce w latach 50., przemawia jeszcze jeden fakt: spis narodowych automobilkubów zamieszczonych na mapie/przewodniku. Wśród nich figuruje Polski Związek Motorowy, który powstał 30 stycznia 1950 r. z połączenia Automobilklubu Polski i Polskiego Związku Motocyklowego.
"Trzeba takie dokumenty wyciągać na światło dzienne"
Mapa trafiła do powstającego w Elblągu Archiwum Społecznego.
- Trzeba takie dokumenty wyciągać na światło dzienne, tak aby elblążanie wiedzieli, że są. Kiedy ktoś będzie potrzebował np. do pracy naukowej, będzie mógł korzystać z zasobów Archiwum Społecznego - mówi Grzegorz Nowaczyk, jeden z inicjatorów powstania Archiwum Społecznego w Elblągu.
W każdą środę w bibliotece klubu Pułku Wsparcia Dowodzenia Dywizji Północny Wschód (ul. Królewiecka 167; budynek przy czołgu i dwóch armatach) w godzinach 14-18 dyżuruje „archiwistka społeczna“, która przyjmie dokumenty życia społecznego Elbląga do Archiwum Społecznego.
- Możemy te dokumenty zeskanować i oddać właścicielom, albo przyjąć do Archiwum. Skany dokumentów są przechowywane na nośnikach pamięci. Jeżeli pozyskujemy oryginały dokumentów, to je konserwujemy, zabezpieczamy i archiwizujemy na potrzeby potencjalnych użytkowników. Są przechowywane w specjalnym pomieszczeniu - wyjaśnia Grzegorz Nowaczyk.
Alojzy Janasiewicz zmarł 11 lipca 1984 r. (dzień po swoich 61 urodzinach; ur. się 10 lipca 1923 r.); jest pochowany na elbląskim cmentarzu Dębica. Losów Jana nie udało nam się ustalić. Na Dębicy jest też grób Heleny Janasiewicz (ur. 1 maja 1929 r., zm. 31 grudnia 2019 r.) oraz Jana Lucjana Janasiewicza (ur. 13 marca 1959 r., zm. 7 czerwca 1982 r.).
Grób Alojzego Janasiewicza na elbląskim cmentarzu Dębica (fot. Anna Dembińska)
.
Trasa wyprawy wg mapy: Dole - Rochefort - Orchamps - Ranchot - Dampierre - St. Vit, - Belle Etoile - St. Ferjeux - Besancon - Roche - La Malmaison - Roulans - Sechin - Baume les Dames - Hievre Paroisse - Branne - Clerval - L’Isle sur le Doubs - Arcey - Aibre - Hericourt - Belfort - Roppe - Soppe - Issenheim - Rouffach - Colmar - Ostheim - Guemar - Selestat - Ebersheim - Benfeld - Fegersheim - Illkirch Graffenstaden - Strasbourg - Kehl (Niemcy) - Appenweier - Oppenau - Bad Peterstal - Bad Griesbach - Freudenstadt - Altensteig - Nagold - Herrenberg - Ehningen - Boblingen - Vaihingen - Stuttgart - Waiblingen - Winnenden - Backnang - Sulzbach - Michelfeld - Schwabisch Hall - Crailsheim - Leukernshsn. - Feuchtwangen - Ansbach - Heilsbronn - Stein - Nurnberg (Norymberga (od tego miejsca kolejne miejscowości są napisane na maszynie do pisania) - Behrigersdorf - Lauf - Hersbruck - Hohenstadt - Pommelsbrun - Haid - Sulzbach - Hahnbach - Gebenbach - Hirschau - Schaittenbach - Wernberg - Deindorf - Vohenstrauss - Vaidhaus - Rozvado (Czechosłowacja; wł. Rozvadov) - Primda - Hayd - Benesovice - Stribo [wł. Stribro- przyp. SM] - Plesnice - Kosolupy - Plzen [wł. Pilzno - przyp. SM] - Rokycany - Myto - Cerhovice - Zdice - Beroun - Lodenice - Praha - Chwala - Pocernice - Nebivizdy - Mochov - Welenka - Sadska - Podebrady - Dlouhopolsko - Lovcice - Chlumec - Nove Mesto - Roudnice - Kuklena - Hradec Kralove - Naromer - C. Skalice - Nachod - Hronov - Police - Broumont - Jedlina Zdrój (Polska) - Świdnica - Kobierzyce - Wrocław - Trzebnica - Żmigród - Rawicz - Bojanowo - Rydzyna - Leszno - Śmigiel - Kościan - Steszew - Poznań - Murowana Goślina - Roszkowo - Wągrowiec - Kcynia - Nakło - Mrocza - Więcbark - Sępolno - Kamień - Zamarte - Chojnice - Jesiorki - Rytel - Czersk - Czarna Woda - Piece (?; zapisane w spisie jako Ofen) - Zblewo - Miradowo - Roocin - Starogard - Szpęgawsk - Czarlin - Tczew - Malbork - Elbląg [nazwy polskicj miejscowości zanotowano bez błędów literowych zawartych w spisie na mapie]