
Gdy konferansjer zapowiedział, że na scenie Elbląskiej Strefy Kibica pojawi się Kamil Bednarek reakcja publiczności mogła być tylko jedna - najdłużej brzmiąca litera polskiego alfabetu, jedno przeraźliwie głośne „aaaaa” wykrzyczane tysiącami gardeł. Zobacz fotoreportaż.
W ostatnich dniach strefa kibica niewiele ma wspólnego z... kibicowaniem. Elblążanie odpoczywają od piłkarskich emocji w rytmach bluesa i reggae. Ostatni tydzień Euro 2012 w Elblągu to koncerty gwiazd.
Wczoraj, jako pierwszy, deszczowe chmury znad naszych głów przeganiał Mietek Blues Band. Grupa dojrzałych mężczyzn grających dojrzałą muzykę nie spotkała się jednak z większym zainteresowaniem elblążan - ani tych młodszych, ani starszych. Chyba nie tylko ja odniosłam wrażenie, że grupka młodzieży (jeśli nie dzieci) zebrała się pod sceną, po to tylko, by zająć sobie dobre miejscówki na kolejny koncert - koncert młodego idola równie młodych tłumów. Tak, ten wieczór należał zdecydowanie do Kamila Bednarka.
Plac Kazimierza Jagiellończyka wchłonął tylu fanów reggae i samego Bednarka, ile mógł tylko pomieścić. Patrząc na tysiące oczu rozanielonych nastolatek, nie trudno zrozumieć, dlaczego to on, a nie Rynkowski, wygrał „Bitwę na głosy”.
Bednarek wspomniał o programie dedykując jedną z piosenek elbląskiej „szesnastce”.
- Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe - mówił tłumacząc swoją wygraną.
Podczas koncertu nie mogło zabraknąć utworu „I” (cover Kurta Nilsena), którym Bednarek objawił się w innym telewizyjnym show. Młody bożyszcze tłumów śpiewał też „Dancehall queen”, „Ganja Trip”, „Szanuj to co masz” i oczywiście „Raz, dwa, w górę ręce!”. Dużo też mówił, o muzyce, o reggae i o szacunku.
Szkoda tylko, że na koniec sam go nie okazał. Tłumy dzieciaków wyczekiwały pod sceną na autografy. Minęła godzina 23, a Bednarek - mimo ciągłych zapewnień konferansjera - nie pojawił się. Zawiedzione dzieci wracały do domów ze łzami w oczach... Ile można czekać na gwiazdę, gdy ma się 6 lat?
A dziś w Elbląskiej Strefie Kibica pierwszy półfinał, w którym zmierzą się drużyny Portugalii i Hiszpanii. Wcześniej, bo o 18:30, na scenie pojawi się Tomek Steńczyk Blues Band.
Wczoraj, jako pierwszy, deszczowe chmury znad naszych głów przeganiał Mietek Blues Band. Grupa dojrzałych mężczyzn grających dojrzałą muzykę nie spotkała się jednak z większym zainteresowaniem elblążan - ani tych młodszych, ani starszych. Chyba nie tylko ja odniosłam wrażenie, że grupka młodzieży (jeśli nie dzieci) zebrała się pod sceną, po to tylko, by zająć sobie dobre miejscówki na kolejny koncert - koncert młodego idola równie młodych tłumów. Tak, ten wieczór należał zdecydowanie do Kamila Bednarka.
Plac Kazimierza Jagiellończyka wchłonął tylu fanów reggae i samego Bednarka, ile mógł tylko pomieścić. Patrząc na tysiące oczu rozanielonych nastolatek, nie trudno zrozumieć, dlaczego to on, a nie Rynkowski, wygrał „Bitwę na głosy”.
Bednarek wspomniał o programie dedykując jedną z piosenek elbląskiej „szesnastce”.
- Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe - mówił tłumacząc swoją wygraną.
Podczas koncertu nie mogło zabraknąć utworu „I” (cover Kurta Nilsena), którym Bednarek objawił się w innym telewizyjnym show. Młody bożyszcze tłumów śpiewał też „Dancehall queen”, „Ganja Trip”, „Szanuj to co masz” i oczywiście „Raz, dwa, w górę ręce!”. Dużo też mówił, o muzyce, o reggae i o szacunku.
Szkoda tylko, że na koniec sam go nie okazał. Tłumy dzieciaków wyczekiwały pod sceną na autografy. Minęła godzina 23, a Bednarek - mimo ciągłych zapewnień konferansjera - nie pojawił się. Zawiedzione dzieci wracały do domów ze łzami w oczach... Ile można czekać na gwiazdę, gdy ma się 6 lat?
A dziś w Elbląskiej Strefie Kibica pierwszy półfinał, w którym zmierzą się drużyny Portugalii i Hiszpanii. Wcześniej, bo o 18:30, na scenie pojawi się Tomek Steńczyk Blues Band.
OK