Ponad 1200 ofert czekało dzisiaj na chętnych podczas XX Elbląskich Targów Pracy, połowa dotyczyła pracy za granicą. Odwiedzających nie brakowało, choć w wielu przypadkach największych problemem nie był tylko brak pracy, ale brak zbieżności między oczekiwaniami pracowników a pracodawców. Zobacz zdjęcia.
- Minie rok, od kiedy nie pracuję. Szukałem pracy w Olsztynie, ale tam elblążan nie traktują zbyt miło. Pracowałem w różnych zawodach – i na budowie i jako serwisant komputerowy i na stacji paliw, w magazynie. Tam gdzie mnie chcą, tam pójdę – mówi pan Robert, . - Oferty są, ale proces rekrutacji często jest szokiem. W Gdańsku na przykład przy rekrutacji na przedstawiciela handlowego był test z matematyki, trzeba było opisywać też swoje słabe i mocne strony. Na targach w Elblągu jestem po raz kolejny, wcześniej zostawiałem swoje cv, ale bez powodzenia.
Dzisiaj odwiedzający XX Elbląskie Targi Pracy mieli w czym wybierać. Czekało na nich ponad 1200 ofert pracy i 85 wystawców, z czego ponad 40 stanowili pracodawcy. Połowa ofert dotyczyła pracy za granicą.
- Poszukujemy opiekunów osób starszych do pracy w Niemczech, a także pośredniczymy w znalezieniu pracowników na tamten rynek w takich zawodach jak elektryk, hydraulik, malarz, lakiernik. Zainteresowanie jest spore, często zgłaszają się do nas osoby, które mają różnego rodzaju zobowiązania finansowe i potrzebują zajęcia, które im pozwoli więcej zarobić – mówi Edyta Graca, przedstawiciel elbląskiej agencji pracy. Wynagrodzenie? Od 1100 do 1500 euro.
- Mamy kilkadziesiąt ofert, głównie pracy za granicą w takich branżach jak metalowa, budowlana, techniczna. Szukamy też pracowników tymczasowych dla hipermarketów i sieci handlowych. Najczęściej taką ofertą są zainteresowane osoby młode, studenci, dla których jest to pierwsza praca. Motywacją jest zdobycie doświadczenia niekoniecznie jest to czynnik finansowy – mówi Maciej Łańcucki, przedstawiciel agencji pracy z Gdyni.
Na targach, które odbyły się w Hali Sportowo-Widowiskowej przy al. Grunwaldzkiej nie brakowało też elbląskich pracodawców. Jednym z najbardziej obleganych stoisk było to przygotowane przez firmę Meble Wójcik, największego pracodawcę w mieście. - Szukamy m.in. pracowników działu logistycznego ze znajomością języka angielskiego i niemieckiego, w dziale utrzymania ruchu, operatorów maszyn sterowanych numerycznie – wylicza Bogdan Pudlik z firmy Meble Wójcik. - Nie możemy powiedzieć, że mamy problem z brakiem pracowników, ale po prostu potrzebujemy nowych osób, by się nadal rozwijać. Jeszcze 10 lat temu zatrudnialiśmy ok. 800 pracowników, teraz jest ich 1300, a są planowane kolejne inwestycje, które będą wymagać nowych fachowców. Problemem jest niż demograficzny, który powoduje, że szkoły i uczelnie kształcą mniej młodych kadr, dlatego robimy wszystko, by zmieniać przy współpracy z władzami profile kształcenia w szkołach pod kątem potrzeb rynku pracy.
Elbląskie Targi Pracy odbyły się już po raz dwudziesty. Zdaniem Iwony Radej, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy, który je organizuje, można mówić o sukcesie tego przedsięwzięcia. - Organizujemy je po raz dwudziesty, w sumie już 10 lat. I będziemy dopóki będzie zainteresowanie ze strony pracodawców, którzy obecnie często przyznają, że mają problem ze znalezieniem pracowników. Po wiosennej edycji pytaliśmy pracodawców, ile osób zatrudnili. Na 800 ofert znaleźli 100 pracowników, to spora liczba – mówi Iwona Radej. - Jak przeanalizujemy dane statystyczne i stopę bezrobocia i popatrzymy na rozwój Elbląga i liczbę tworzonych miejsc pracy przez pracodawców w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat, to widać znaczną poprawę na rynku. W samym Elblągu i powiecie na koniec października mamy 5 tysięcy ofert, 66 procent z nich jest tworzona przez pracodawców za własne pieniądze. A to znaczy, że nie jest źle.