Teraz ja - Skok na kasę?

Korzystając ze swoich uprawnień w związku ze zmianą regulaminu, wypowiedziałem umowę na dostawę usług telewizji jednemu z działających w Elblągu operatorów telewizji. Otrzymałem pocztą informację o przyjęciu wypowiedzenia i przypomnienie o konieczności zwrotu dekodera telewizji w ciągu 14 dni od wygaśnięcia umowy...
Trochę z braku czasu, trochę z lenistwa (bo w biurze obsługi klienta tej firmy są długie kolejki) nie dotrzymałem tego terminu. Po kilkunastu dniach otrzymałem pocztą od operatora fakturę na kwotę 400 zł za niezwrócony sprzęt, wystawioną zgodnie z regulaminem i cennikiem. Jak się domyślacie, natychmiast udałem się do biura obsługi klienta, odcierpiałem 1,5 godziny w kolejce i oddałem urządzenie. Jednak jak się dowiedziałem, zgodnie z regulaminem kara finansowa została nałożona w moim przypadku za przekroczenie terminu (!) i mimo, że oddałem dekoder, karę muszę zapłacić.
Złożyłem za pośrednictwem poczty e-mail reklamację, którą rozpatrzono negatywnie, ponownie zacytowano właściwe zapisy regulaminu i wezwano mnie do uiszczenia opłaty.
Ja się zgadzam, że w obecnych czasach należy czytać to, co się podpisuje, a nawet mówi, bo zawarłem umowę z operatorem ustnie podczas rozmowy z konsultantem, gdzie prawdopodobnie (nie pamiętam dokładnie przebiegu rozmowy) zgodziłem się na zapisy regulaminu świadczenia usług.
Po analizie for internetowych, gdzie wściekli ludzie opisują podobne przypadki (kwoty dochodzą do 1000 zł), można odnieść wrażenie, że firma ta zrobiła sobie dodatkowe źródło dochodów z tej praktyki. Czy nie uważacie, drodzy czytelnicy, że samo spóźnienie się z oddaniem urządzenia jest obciążane zbyt wysoką kwotą i czy w ogóle powinno być karane finansowo? Zwłaszcza, że dekodera nie można wykorzystać do oglądania telewizji od innych dostawców ani w żaden inny sposób.
Tym bardziej, że firma nie przypomniała, że sprzęt nie został zwrócony w terminie, tylko od razu doręczyła mi fakturę.
Brak zapłaty oznacza przekazanie sprawy do firmy windykacyjnej i wpis do rejestru dłużników. Ostrzegam potencjalnych i obecnych klientów tej firmy o stosowaniu przez nich tego typu praktyk.
PS. Jeżeli ktoś potrzebuje pomocy w podobnej sprawie, to proszę pisać na: dwa2dwa@gazeta.pl – właśnie przecieram ścieżkę prowadzącą do uniknięcia zapłaty kary.
Złożyłem za pośrednictwem poczty e-mail reklamację, którą rozpatrzono negatywnie, ponownie zacytowano właściwe zapisy regulaminu i wezwano mnie do uiszczenia opłaty.
Ja się zgadzam, że w obecnych czasach należy czytać to, co się podpisuje, a nawet mówi, bo zawarłem umowę z operatorem ustnie podczas rozmowy z konsultantem, gdzie prawdopodobnie (nie pamiętam dokładnie przebiegu rozmowy) zgodziłem się na zapisy regulaminu świadczenia usług.
Po analizie for internetowych, gdzie wściekli ludzie opisują podobne przypadki (kwoty dochodzą do 1000 zł), można odnieść wrażenie, że firma ta zrobiła sobie dodatkowe źródło dochodów z tej praktyki. Czy nie uważacie, drodzy czytelnicy, że samo spóźnienie się z oddaniem urządzenia jest obciążane zbyt wysoką kwotą i czy w ogóle powinno być karane finansowo? Zwłaszcza, że dekodera nie można wykorzystać do oglądania telewizji od innych dostawców ani w żaden inny sposób.
Tym bardziej, że firma nie przypomniała, że sprzęt nie został zwrócony w terminie, tylko od razu doręczyła mi fakturę.
Brak zapłaty oznacza przekazanie sprawy do firmy windykacyjnej i wpis do rejestru dłużników. Ostrzegam potencjalnych i obecnych klientów tej firmy o stosowaniu przez nich tego typu praktyk.
PS. Jeżeli ktoś potrzebuje pomocy w podobnej sprawie, to proszę pisać na: dwa2dwa@gazeta.pl – właśnie przecieram ścieżkę prowadzącą do uniknięcia zapłaty kary.