„Jak zabić na szybko”, „jak wbić nóż w plecy” – takie hasła znaleziono w wyszukiwarce internetowej w telefonie 30-letniego Rafała N., który jest oskarżony o zabójstwo 43-letniej elblążanki. Do zbrodni doszło w ubiegłym roku w jednym z mieszkań przy ul. Okulickiego na Zawadzie. W piątek (13 października) rozpoczął się proces mężczyzny przed Sądem Okręgowym w Elblągu.
Oskarżony, 30-letni Rafał N. ma wykształcenie zawodowe, ostatnio pracował jako kurier w jednej z firm zajmującej się doręczaniem przesyłek. Był już wcześniej karany. Jest oskarżony o to, że 20 września ubiegłego roku zamordował 43-letnią Annę W. w jej mieszkaniu na ul. Okulickiego w Elblągu. Prokuratura oskarża go z artykułu 148 par. 2 kodeksu karnego, czyli o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.
- Ugodził kobietę kilkakrotnie nożem w klatkę piersiową - dowiadujemy się z aktu oskarżenia, który odczytał prokurator tuż po otwarciu przewodu sądowego przez sędziego Zdzisława Kawulaka. Mężczyźnie za ten czyn może zostać wymierzona nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności. Dodatkowo Rafał N. oskarżony jest o przywłaszczenie mienia należącego do Anny W., a dokładnie pierścionka. - Do zabójstwa przyznaję się, ale nie przyznaje się do tego, że motywem zabójstwa było przywłaszczenia mienia – zeznawał przed sądem Rafał N.
„Nie wiem dlaczego zbiłem”
- To nie było tak, że chciałem ją zabić, aby przywłaszczyć sobie pierścionek. Pierścionek postanowiłem zabrać, jak już ona nie żyła. Po całym zdarzeniu zatrzymała mnie policja i przyznałem się do tego czynu i to wszystko im opisałem – mówił oskarżony.
- To dlaczego zabił pan panią Annę? Chcielibyśmy się dowiedzieć - pytał sędzia Kawulak.
- Nie wiem, dlaczego ją zabiłem. Wpadłem w agresję. Kłóciliśmy się, doszło do awantury, wziąłem nóż z kuchni i zaatakowałem pokrzywdzoną. Już od jakiegoś czasu była między nami nerwowa atmosfera. 19 września byłem u Anny W. w domu, żeby wyjaśnić cały spór - mówił Rafał N. przed sądem.
- Mógłby być pan mniej tajemniczy i wyjaśnić, co to był za spór – dopytywał sędzia.
Rafał N. stwierdził, że spór dotyczył rozliczeń finansowych.
„Narkotyki i tajemniczy panowie”
Jak mówił przed sądem Rafał N., z Anną W. zajmował się sprzedażą narkotyków. - To się zaczęło rok wcześniej, w wakacje. Jeździłem jako kurier i wpadliśmy na pomysł, że policja takich samochodów nie zatrzymuje. Handel narkotykami to był nasz wspólny pomysł. Braliśmy narkotyki od pewnych ludzi, dotarliśmy do nich przez znajomego Anny W. Ja ich nie znałem. Ustaliliśmy na spotkaniu z tymi ludźmi, że będziemy wozić narkotyki samochodem firmy kurierskiej. Zawsze było tak, że podjeżdżałem z pokrzywdzoną na parking (miejsca nie podajemy – red.). samochodem firmy kurierskiej, w której pracowałem i tam odbieraliśmy narkotyki – zeznawał przed sądem Rafał N.
Jak mówił oskarżony, potem narkotyki sprzedawali „ w wyznaczonych miejscach mężczyznom, których ja nie znałem, ale chyba ich znała Anna W.” - Paczki z narkotykami przekazywała mężczyznom Anna W. Ona też się rozliczała, od razu otrzymywaliśmy za nie pieniądze. Ja dostawałem za to swoją dolę, wypłacała mi ją Anna W. Być może pokrzywdzona już później rozliczała się z dostawcami narkotyków. Moja dola za jeden kurs to było czasem tysiąc złotych, bywało też więcej – mówił Rafał N.
„Nie dostałem pieniędzy”
Jak zeznał oskarżony, w pewnym momencie przestał się dogadywać z Anną W., a przyczyną były pieniądze. Rafał N. twierdził, że nie otrzymał od niej zapłaty. - Wiem, że chciała kupić sobie nowy samochód, a dla mnie nie miała pieniędzy. Miała mi oddać część 20 września, ale tego nie zrobiła. Doszło do awantury, dość mocnej, no i do zbrodni. Samego aktu zbrodni nie pamiętam. Nie chciałem jej zabić, chciałem ją postraszyć. Ona się śmiała, że nie znajdę pieniędzy. Wziąłem nóż i wbiłem go w nią. Gdzie? Nie pamiętam. Jak już nie żyła, to postałem chwilę. Wziąłem pierścionek, który leżał na stole. Ten opisany w akcie oskarżenia. Wziąłem pierścionek i wyszedłem – zeznawał Rafał N. przed sądem.
Ciało Anny W. znalazł jej 9-letni syn po powrocie do szkoły. Chłopczyk będąc w ogromnym szoku wybiegł z mieszkania i dotarł do domu kolegi, którego babcia powiadomiła policję. W mieszkaniu Anny W. kryminalni zastali wielki bałagan. - Przed zbrodnią, jak się kłóciliśmy, szukałem w mieszkaniu Anny W. pieniędzy. Moich pieniędzy, ze sprzedaży narkotyków – wyjaśniał taki stan mieszkania Anny W. oskarżony.
Jak twierdzi Rafał N. z Anną W. nie łączyło go nic więcej niż znajomość. - Nie byliśmy w związku - podkreślał oskarżony.
„To dla mnie bardzo ciężkie przeżycie”
Przed sądem jako świadek zeznania składała między innym mama zamordowanej Anny W. Kobieta mówiła m. in., że „nie wierzy w ten handel narkotykami przez córkę”.
- Ania była wrogiem alkoholu i narkotyków – mówiła kobieta.
- Co pani wie o oskarżonym? - pytał sędzia Kawulak.
- Trzy, czy cztery razy widziałam go u córki. Wnuki mówiły mi, że pożyczał od niej pieniądze. Córka miała uzbierane pieniądze na zakup samochodu. Pierścionek (o którym mowa w akcie oskarżenia - red.) przywiozła z Irlandii, wiem to na pewno - mówiła mama pani Anny W.
Jak twierdziła, w tym czasie córka utrzymywała się z zasiłku z Irlandii, miała też przyznane alimenty na dzieci. - Nie mogę mówić o śmierci córki. To dla mnie zbyt ciężkie przeżycie. Wnuk do tej pory jest w szoku, zastał przecież córkę we krwi - dodała kobieta.
„Za wcześnie na oświadczyny”
Rafał N. przez trzy tygodnie przed zabójstwem spotykał się z młodą kobietą, która pracowała w jednym z elbląskich klubów, gdzie on również dorabiał. Ona w piątek również składała zeznania przed sądem jako świadek. - Znaliśmy się krótko, ale nasza znajomość zmierzała do czegoś bliższego – zeznawała kobieta.
Już po zbrodni Rafał N. widział się z nią. - Zachowywał się normalnie. Miał na sobie czerwoną kurkę i czarne spodnie. Gdy wsiadł do mojego samochodu, powiedział, że chce się przebrać. Zawiozłam go więc na ulicę, na której mieszkał. Nie wysiadałam z samochodu, bo na tylnym siedzeniu spał mój mały synek. Rafał wrócił po około 10 min, był już przebrany – zeznawała kobieta.
Tego dnia Rafał N. i ona byli jeszcze na parkingu hali Elzamu, na przeglądzie jej samochodu i w jednym ze znanych fast foodów
- Dał mi pierścionek. Zaśmiałam się, że na oświadczyny to jest jeszcze za wcześnie. Poza tym pierścionek był na mnie za duży. Zauważyłam, że był też używany, taki wytarty – mówiła kobieta. - Pojechaliśmy do złotnika, aby go zmniejszyć – zeznawała.
Rafał N. poprosił też ją, aby zawiozła go na ul. Okulickiego, „bo jego znajoma nie odbiera telefonu”.
Gdy Rafał N. wrócił na miejsce zbrodni, zatrzymali go kryminalni.
- Powiem pani, że byłam w takim szoku! Nigdy w życiu nie przeżyłam takiej tragedii. Przecież mnie też mógł zabić. Nie znałam pani Anny, mówił, że to jego koleżanka. To okropny dramat - powiedziała nam tuż po rozprawie kobieta.
Dodajmy, że sędzia Zdzisław Kawulak odczytał zeznania Rafała N., które składał on już wcześniej przed prokuratorem. Różniły się one od tych złożonych przed sądem, m .in. tym, skąd oskarżony wziął nóż, a także innymi szczegółami. Z akt sprawy wynika, że w wyszukiwarce internetowej w telefonie Rafała N., zabezpieczonym przez policję, znaleziono m.in. frazy „jak zabić na szybko”, „jak wbić nóż w plecy”, „trutka na szczury”. Świadczyłoby to o tym, że oskarżony mógł planować zbrodnię. Pytany o to przez sąd stwierdził, że nie pamięta,
Co Rafał N. miał do powiedzenia jeszcze na rozprawie?
- Żałuję, że zabiłem, ale czasu nie cofnę - powiedział oskarżony.
W oczach mamy Anny W. pojawiły się łzy...