Nie ma w artykule informacji o rzekomych "cudach", jakkolwiek by to nie brzmiało. Do pozytywnego zakończenia procesu beatyfikacji, konieczne jest zatwierdzenie minimum jednego "cudu" poprzez tzw. "wstawiennictwo" po śmierci osoby beatyfikowanej. Jedynym wyjątkiem jest beatyfikacja "męczennika". Skoro lekarka została zamordowana wraz z przybraną córką, komisja ma ułatwioną robotę, dlatego wybrali akurat ją. Nie ma cudów na tym świecie, ale są mordercy, więc beatyfikowanym każdy zostać może, czasem trochę lepiej, czasem trochę gorzej.