W związku z przygotowywanym projektem ustawy o miejscach pamięci narodowej oraz ostatnimi wydarzeniami w Talinnie w mediach rozgorzała dyskusja na temat tego, co począć z pomnikami ku czci Armii Czerwonej. Problem ten dotyczy także naszego miasta.
W przeciwieństwie do Francuzów czy Holendrów, my ze swoimi „wyzwolicielami” mamy kłopot. W tamtych krajach alianckie armie zrobiły swoje i poszły, pozostawiając po sobie co najwyżej trochę uroczych mulaciątek. Nam sołdaci, po przegonieniu nadludzi spod znaku hakenkreuza, przyciągnęli na swoich długich bagnetach nowy, podobno najlepszy ustrój. Wdrażanie nowego systemu nasi dobroczyńcy rozpoczęli od prześladowań i wywózek polskich patriotów, którzy w ich mniemaniu nie zasługiwali na to szczęście. Na długie lata zostaliśmy zepchnięci do trzeciej ligi krajów europejskich. Liczne gwałty, zbrodnie i rabunki popełniane na cywilnej ludności niemieckiej, jak bardzo by nie były uzasadnione podobnymi sprawkami nazistów, również nie przysparzają krasnoarmiejcom sympatii.
Mimo wszystko często zdarza mi się zapalić świeczkę na grobach z czerwoną gwiazdą na cmentarzu przy ulicy Agrikola. Postrzegam bowiem tych młodych chłopców zebranych z najdalszych zakątków Europy i Azji jako bezwolne ofiary konfliktu dwóch wielkich totalitaryzmów XX wieku. W odróżnieniu jednak od Niemców nie są oni obciążeni grzechem pierworodnym, jakim w moim przekonaniu był świadomy wybór Hitlera na drodze demokratycznych wyborów. Radzieckim żołnierzom nigdy nie dano szansy wyboru. Traktowani często jak mięso armatnie, pojeni alkoholem, wysyłani na rzeź tysiącami ginęli z dala od swoich domów, aby tylko zrealizować strategiczne i geopolityczne cele swojego wielkiego wodza. Możemy tylko żałować, że wśród tych celów nie było nigdy zbudowania wolnej, niezawisłej i demokratycznej Polski. Pokonanie zbrodniczego nazizmu dało jednak szansę naszemu narodowi na przetrwanie, której nie mielibyśmy nigdy pod panowaniem Hitlera. Dlatego pozostawmy groby i pomniki czerwonoarmistów w spokoju, niech jak zwykle rozjarzą się w dzień Wszystkich Świętych tysiącami świeczek.
Mimo wszystko często zdarza mi się zapalić świeczkę na grobach z czerwoną gwiazdą na cmentarzu przy ulicy Agrikola. Postrzegam bowiem tych młodych chłopców zebranych z najdalszych zakątków Europy i Azji jako bezwolne ofiary konfliktu dwóch wielkich totalitaryzmów XX wieku. W odróżnieniu jednak od Niemców nie są oni obciążeni grzechem pierworodnym, jakim w moim przekonaniu był świadomy wybór Hitlera na drodze demokratycznych wyborów. Radzieckim żołnierzom nigdy nie dano szansy wyboru. Traktowani często jak mięso armatnie, pojeni alkoholem, wysyłani na rzeź tysiącami ginęli z dala od swoich domów, aby tylko zrealizować strategiczne i geopolityczne cele swojego wielkiego wodza. Możemy tylko żałować, że wśród tych celów nie było nigdy zbudowania wolnej, niezawisłej i demokratycznej Polski. Pokonanie zbrodniczego nazizmu dało jednak szansę naszemu narodowi na przetrwanie, której nie mielibyśmy nigdy pod panowaniem Hitlera. Dlatego pozostawmy groby i pomniki czerwonoarmistów w spokoju, niech jak zwykle rozjarzą się w dzień Wszystkich Świętych tysiącami świeczek.