Takie, niezbyt optymistyczne wnioski, zwłaszcza dla tych, co zostają, płyną z kolejnej, czwartej już Debaty Dociekliwych zorganizowanej przez Młodzieżowy Dom Kultury. Tematem przewodnim tej debaty było: „Być albo nie być w... Elblągu”.
Debaty Dociekliwy to spotkania dyskusyjne adresowane do elbląskich uczniów szkół średnich i studentów. Tę MDK zorganizował wespół ze Studenckim Klubem Dyskusyjnym „Seneka” przy Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej.
Celem tych spotkań w MDK jest aktywizacja młodych ludzi poprzez dialog i zabranie głosu w dyskusji na nurtujące ich, nierzadko kontrowersyjne tematy. Uczestniczą w nich także goście - osoby od lat związane z Elblągiem, aktywne społecznie, działacze organizacji pozarządowych, dziennikarze, na ostatnim byli także nauczyciele akademiccy PWSZ. Prowadził je Marek Nowosad, dziennikarz i nauczyciel.
Rozmawiano o tym, czy warto mieszkać w Elblągu, jaki wpływ mają elblążanie na swoje miasto, trochę o historii Elbląga i o aktywności obywatelskiej. Była mowa także o tym, jak nas postrzegają w kraju - o „elblongach” i o upodobaniach filmowców młodego pokolenia do drwin z naszego miasta. Wąchockiem jeszcze nie jesteśmy, ale...
Młodzi ludzie w dyskusji prezentowali bardzo różnorodne poglądy, trochę chwalili miasto, trochę krytykowali - głównie za brak perspektyw na dobrą pracę i przyzwoite zarobki. Dobrze oceniają działalność sektora pozarządowego i jego ofertę skierowana do młodych. Goście natomiast wytknęli studentom np. juwenalia - niemożność dogadania się i robienia wspólnych dla wszystkich szkół wyższych oraz ograniczanie się do „smutnego” przemarszu przez miasto i picia piwa - studenci PWSZ w Bowling Clubie, studenci EUH-E w Edenie.
Podczas spotkania młodzi wypełniali ankietę przygotowaną przez sekcję społeczno-dziennikarską gimnazjalistów działającą w MDK-u. Jej wyniki są przygnębiające w porównaniu z tym, co młodzi mówili podczas debaty. Większość ankietowanych (70 proc.) stwierdziła, że warto mieszkać w Elblągu (21 proc. - to zależy, 9 proc. - nie warto).
Jednocześnie młodzi nie chcą w Elblągu zostać po skończeniu szkoły czy studiów. Na pytanie, czy chciałbyś zostać w Elblągu, tylko 18 proc. odpowiedziało - tak, 32 proc. - nie wiem, 50 proc. - nie. W uzasadnieniu wyjazdu podawali właśnie argumenty ekonomiczne i niewielu mówiło o wyjeździe za granicę. Przede wszystkim myślą o przeniesieniu się do tych polskich miast, które się dynamicznie rozwijają, oferując młodym ciekawą pracę i dobre zarobki.
Odpowiedzi tylko pozornie sprzeczne, bo Elbląg jest chyba miastem przyjaznym młodym, uczącym się ludziom i sporo im oferującym. Za to niewiele mającym do zaoferowania ludziom już dorosłym, którzy muszą zapewnić godziwy poziom życia sobie i rodzinie. Taka jest przynajmniej opinia młodzieży wypełniającej ankietę w MDK-u.
Celem tych spotkań w MDK jest aktywizacja młodych ludzi poprzez dialog i zabranie głosu w dyskusji na nurtujące ich, nierzadko kontrowersyjne tematy. Uczestniczą w nich także goście - osoby od lat związane z Elblągiem, aktywne społecznie, działacze organizacji pozarządowych, dziennikarze, na ostatnim byli także nauczyciele akademiccy PWSZ. Prowadził je Marek Nowosad, dziennikarz i nauczyciel.
Rozmawiano o tym, czy warto mieszkać w Elblągu, jaki wpływ mają elblążanie na swoje miasto, trochę o historii Elbląga i o aktywności obywatelskiej. Była mowa także o tym, jak nas postrzegają w kraju - o „elblongach” i o upodobaniach filmowców młodego pokolenia do drwin z naszego miasta. Wąchockiem jeszcze nie jesteśmy, ale...
Młodzi ludzie w dyskusji prezentowali bardzo różnorodne poglądy, trochę chwalili miasto, trochę krytykowali - głównie za brak perspektyw na dobrą pracę i przyzwoite zarobki. Dobrze oceniają działalność sektora pozarządowego i jego ofertę skierowana do młodych. Goście natomiast wytknęli studentom np. juwenalia - niemożność dogadania się i robienia wspólnych dla wszystkich szkół wyższych oraz ograniczanie się do „smutnego” przemarszu przez miasto i picia piwa - studenci PWSZ w Bowling Clubie, studenci EUH-E w Edenie.
Podczas spotkania młodzi wypełniali ankietę przygotowaną przez sekcję społeczno-dziennikarską gimnazjalistów działającą w MDK-u. Jej wyniki są przygnębiające w porównaniu z tym, co młodzi mówili podczas debaty. Większość ankietowanych (70 proc.) stwierdziła, że warto mieszkać w Elblągu (21 proc. - to zależy, 9 proc. - nie warto).
Jednocześnie młodzi nie chcą w Elblągu zostać po skończeniu szkoły czy studiów. Na pytanie, czy chciałbyś zostać w Elblągu, tylko 18 proc. odpowiedziało - tak, 32 proc. - nie wiem, 50 proc. - nie. W uzasadnieniu wyjazdu podawali właśnie argumenty ekonomiczne i niewielu mówiło o wyjeździe za granicę. Przede wszystkim myślą o przeniesieniu się do tych polskich miast, które się dynamicznie rozwijają, oferując młodym ciekawą pracę i dobre zarobki.
Odpowiedzi tylko pozornie sprzeczne, bo Elbląg jest chyba miastem przyjaznym młodym, uczącym się ludziom i sporo im oferującym. Za to niewiele mającym do zaoferowania ludziom już dorosłym, którzy muszą zapewnić godziwy poziom życia sobie i rodzinie. Taka jest przynajmniej opinia młodzieży wypełniającej ankietę w MDK-u.
Piotr Derlukiewicz