Apeluję do kierowców, żeby nie parkowali swoich aut przed przejściem dla pieszych koło SP nr 11, bo wcześniej czy później stanie się tu coś złego – pisze nasza Czytelniczka.
Bezpieczeństwo dzieci to priorytet prawdopodobnie każdego rodzica. Od najmłodszych lat wpajamy dzieciom co wolno, a czego absolutnie nie należy robić. Uczymy przechodzenia przez przejścia dla pieszych, zaopatrujemy latorośle w odblaski, tłumaczymy jak niebezpieczne może być spotkanie z samochodem na drodze. Jednak dzieci to wciąż tylko dzieci, nie zawsze myślą przed wykonaniem jakiejś czynności, zdarza się więc, że czyjaś pociecha wybiega na przejście dla pieszych bez rozejrzenia się. Dlatego nadal to na nas, dorosłych, spoczywa obowiązek dbania o bezpieczeństwo dzieci.
W takim razie, zgodnie z powyższym akapitem, sytuacje (o których za moment przeczytacie), nie powinny mieć miejsca. Droga prowadząca do Szkoły Podstawowej nr 11 (ul. Korczaka 34), dojazd od ulic Tuwima i Brzechwy, strefa ruchu. Wybudowano dwa spore parkingi, co razem z poprzednio istniejącymi daje nam cztery parkingi, gdzie można zostawić auto przywożąc lub odbierając pociechę ze szkoły. Jedynie na czas zebrań w szkole nie ma za bardzo gdzie zaparkować, ale tym razem pominę tę kwestię.
Chodzi natomiast o to, że rodzice bardzo często parkują tuż przed przejściem dla pieszych przy szkole, co bardzo ogranicza widoczność innym przejeżdżającym kierowcom. Sami narażają dzieci na niebezpieczeństwo, zwykle tłumacząc się, że to tylko na chwilę. Nie biorą jednak pod uwagę faktu, że przez tę jedną chwilę może się wydarzyć tragedia. Na dodatek miejscu, gdzie zostawiają auto, nie można parkować ze względu na obowiązujący tam zakaz postoju.
Wielokrotnie spotkałam się z oburzeniem ze strony takich osób, po zwróceniu uwagi zazwyczaj następuje lawina słów niezbyt kulturalnych. Na palcach jednej ręki mogę policzyć kierowców, którzy przeparkowali auto, czasem nawet przeprosili lub przyznali, że nie zwrócili uwagi na obowiązujące znaki. Codziennie, kiedy odwożę dzieci do szkoły, a później odbieram, zauważam stojące przed przejściem samochody. Utrudniają widoczność i przejazd, dzieci muszą wychylać się zza zaparkowanych pojazdów, mimo dużego ograniczenia prędkości (do 5 km/h oraz obowiązująca strefa ruchu), stwarza to niebezpieczeństwo.
Dzieci wyjeżdżają na hulajnogach, rowerach, czasem nie spojrzą, kierowca ich też nie widzi i tragedia gotowa. Wystarczy lekko najechać na dziecko, żeby złamało rękę, nogę, czy nawet tylko się potłukło. Policja podobno karze takie osoby mandatami, jednak ja pod szkołą jestem codziennie, a patrol policji widziałam raz.
Reasumując, do nas dorosłych należy dbanie o młodszych, to my musimy zapewnić maksimum bezpieczeństwa dzieciom. Dlatego apeluję do kierowców, którzy parkują tam swoje auta, żeby tego nie robili, bo prędzej czy później stanie się coś złego.
W takim razie, zgodnie z powyższym akapitem, sytuacje (o których za moment przeczytacie), nie powinny mieć miejsca. Droga prowadząca do Szkoły Podstawowej nr 11 (ul. Korczaka 34), dojazd od ulic Tuwima i Brzechwy, strefa ruchu. Wybudowano dwa spore parkingi, co razem z poprzednio istniejącymi daje nam cztery parkingi, gdzie można zostawić auto przywożąc lub odbierając pociechę ze szkoły. Jedynie na czas zebrań w szkole nie ma za bardzo gdzie zaparkować, ale tym razem pominę tę kwestię.
Chodzi natomiast o to, że rodzice bardzo często parkują tuż przed przejściem dla pieszych przy szkole, co bardzo ogranicza widoczność innym przejeżdżającym kierowcom. Sami narażają dzieci na niebezpieczeństwo, zwykle tłumacząc się, że to tylko na chwilę. Nie biorą jednak pod uwagę faktu, że przez tę jedną chwilę może się wydarzyć tragedia. Na dodatek miejscu, gdzie zostawiają auto, nie można parkować ze względu na obowiązujący tam zakaz postoju.
Wielokrotnie spotkałam się z oburzeniem ze strony takich osób, po zwróceniu uwagi zazwyczaj następuje lawina słów niezbyt kulturalnych. Na palcach jednej ręki mogę policzyć kierowców, którzy przeparkowali auto, czasem nawet przeprosili lub przyznali, że nie zwrócili uwagi na obowiązujące znaki. Codziennie, kiedy odwożę dzieci do szkoły, a później odbieram, zauważam stojące przed przejściem samochody. Utrudniają widoczność i przejazd, dzieci muszą wychylać się zza zaparkowanych pojazdów, mimo dużego ograniczenia prędkości (do 5 km/h oraz obowiązująca strefa ruchu), stwarza to niebezpieczeństwo.
Dzieci wyjeżdżają na hulajnogach, rowerach, czasem nie spojrzą, kierowca ich też nie widzi i tragedia gotowa. Wystarczy lekko najechać na dziecko, żeby złamało rękę, nogę, czy nawet tylko się potłukło. Policja podobno karze takie osoby mandatami, jednak ja pod szkołą jestem codziennie, a patrol policji widziałam raz.
Reasumując, do nas dorosłych należy dbanie o młodszych, to my musimy zapewnić maksimum bezpieczeństwa dzieciom. Dlatego apeluję do kierowców, którzy parkują tam swoje auta, żeby tego nie robili, bo prędzej czy później stanie się coś złego.