Piłkarki ręczne Startu zrewanżowały się lwowiankom za porażkę w I rundzie. Elblążanki pokonały dziś (14 stycznia) w Łańcucie zawodniczki Galiczanki 34:26 i awansowały na szóste miejsce Orlen Superligi Kobiet.
Po raz ostatni z ligowego zwycięstwa Startu cieszyliśmy się 28 października. Potem elblążanki musiały uznać wyższość Piotrkowa, Lublina, Kobierzyc i Zagłębia. Pojedynek Galiczanką był doskonałą okazją by przerwać serię porażek. W pierwszej rundzie lwowianki wygrały w Elblągu 37:31 i podopieczne Romana Monta mocno liczyły na rewanż.
Pierwsze minuty meczu w Łańcucie były wyrównane, a po dwóch golach Moniky Bancilon, EKS prowadził 3:2. Chwilę później rzut karny obroniła Małgorzata Ciąćka, jednak wtedy nie udało się odskoczyć na dwa trafienia. Po kolejnej obronie elbląskiej bramkarki i kontrze wykończonej przez Weronikę Weber, Start prowadził 5:3. Rywalki szybko zdobyły bramkę kontaktową, a zaraz po niej doprowadziły do wyrównania. Po 5. W 16. minucie do kolejnego remisu doprowadziła Mariia Poliak i jak się później okazało był to ostatni remis w tym meczu. Elblążanki wykorzystały fakt grania w przewadze i gdy w 18. minucie do pustej bramki rzuciła Tatsiana Pahrabitskaya, EKS prowadził 10:7. Widząc nieporadność swoim zawodniczek, o przerwę poprosił Vitalii Andronov. Po wznowieniu nadal lepiej prezentowały się elblążanki, a rywalki popełniały proste błędy. Rzuty karne wykorzystywała Weronika Weber, z koła nie myliła się Nikola Głębocka i w 25. minucie tablica wyników wskazywała 8:14. Po około sześciu minutach bez gola, Ukrainki pokonały defensywę rywalek, a po niecelnych rzutach elblążanek, bardzo szybko odrobiły część strat i na przerwę udały się przy wyniku 12:15.
Po wznowieniu gra się wyrównała, bramki padały raz z jednej, raz z drugiej strony, zawodniczki Startu utrzymywały trzy-czterobramkowe prowadzenie. W 37. minucie było 15:19. Kolejne trzy bramki padły z rąk przyjezdnych, rywalki w tym czasie oddawały niecelne rzuty. Zaraz sytuacja na parkiecie się odwróciła, na ławkę odesłana została Moniky Bancilon i teraz to Galiczanka zanotowała serię trzech goli. W 48. minucie tablica wyników wskazywała 20:25 i podopieczne Romana Monta były coraz bliżej zwycięstwa. Kolejne straty Galiczanki i kolejne trafienie białoruskiej skrzydłowej, a potem Vitorii Macedo, dało przyjezdnym już osiem goli przewagi. W końcówce meczu oba zespoły bardziej skupiły się na grze ofensywnej i bramki padały co chwilę. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wygraną EKS 34:26.
Galiczanka Lwów - EKS Start Elbląg 26:34 (12:15)
Start: Ciąćka, Radojcić - Weber 8, Głębocka 7, Bancilon 6, Macedo 5, Pahrabitskaya 5, Tarczyluk 2, Grabińska 1, Wołoszyk, Kuźmińska, Stapurewicz, Owczarek, Stefańska.
Galiczanka: Mykoliuk, Stadnyk, Poliak M. - Shukal 7, Havrysh 7, Poliak T. 3, Petriv 2, Kozak 2, Prokopiak 2, Diachenko 1, Dutko 1, Lakatosh 1, Zdrila, Holinska, Tkach.
Zobacz tabelę i terminarz Orlen Superligi Kobiet.
Kolejne spotkanie elblążanki zagrają przed własną publicznością 24 stycznia ze Szczypiornem Kalisz.