Elbląg po raz pierwszy ograniczył koszenie miejskich trawników. Dzięki temu mają one wykazywać się większymi zdolnościami retencyjnymi oraz być ostoją różnorodności biologicznej. -Trawnik, który nie jest skoszony, utrzymuje wilgoć i zapobiega erozji ziemi, obniża temperaturę powietrza, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z upałami - podkreśla Ewa Karpiuk, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Elblągu.
"Utrzymuje wilgoć i obniża temperaturę"
Tego lata tabliczki z informacją „Tu kosimy rzadziej” stanęły w kilkunastu punktach Elbląga. - Do rzadszego koszenia wytypowane zostały polany w parkach: Kajki, Traugutta, Modrzewie, Gen. Bolesława Nieczuja-Ostrowskiego oraz polana przy wiatach w Bażantarni. Rzadziej kosimy także trawniki przy ulicach: Lotniczej, Legionów, Kościuszki, Nowowiejskiej, Sienkiewicza, Zagonowej oraz przy Placu Konstytucji - wylicza Ewa Karpiuk, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Elblągu.
Tereny te, jak podkreśla Ewa Karpiuk, zostały wskazane na podstawie pełnionej przez nie funkcji. - Szukaliśmy przestrzeni na tyle dużych, aby oprócz terenu niekoszonego pozostawić mieszkańcom część rekreacyjną - zaznacza Ewa Karpiuk.
Ta decyzja ma przynieść miastu przede wszystkim korzyści ekologiczne. - Takie postępowanie sprzyja różnorodności biologicznej ekosystemu i utrzymaniu populacji pożytecznych owadów, w tym przede wszystkim pszczół. Trawnik, który nie jest skoszony, utrzymuje wilgoć i zapobiega erozji ziemi, obniża temperaturę powietrza, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z upałami. W tym wypadku wyższa trawa lepiej działa. Dodatkowo trawa to jeden z największych producentów tlenu i pochłaniaczy dwutlenku węgla oraz szkodliwych pyłów z powietrza - wyjaśnia Ewa Karpiuk.
149 hektarów trawników
Pracownicy Zarządu Zieleni Miejskiej w Elblągu wykonują od 3 do 5 koszeń w sezonie. - Częstotliwość koszenia trawników w mieście wynika z funkcji jaką pełni dany teren, sposobu w jaki jest wykorzystywany oraz od pogody. Natomiast tereny oznaczone tabliczkami zostaną skoszone dopiero po przekwitnięciu roślin zielnych – wyjaśnia Ewa Karpiuk.
Z jakim odbiorem społecznym spotkała się decyzja ZZM w Elblągu? - Jej zwolennicy mówią o ekologii, utrzymywaniu siedlisk owadów, zmniejszeniu emisji spalin, ograniczeniu hałasu kosiarek. Przeciwników natomiast martwią kleszcze i alergie. Zdarza się, że w wysokiej trawie zgubi się piesek. Naszą rolą jest pielęgnacja terenów zieleni miejskiej tak, żeby były one dostępne i atrakcyjne dla mieszkańców Elbląga. Staramy się wprowadzać elementy ekologii do naszej miejskiej przestrzeni - podkreśla Ewa Karpiuk.
Dodajmy, że powierzchnia terenów koszonych przez Zarząd Zieleni Miejskiej w Elblągu to 149 ha trawników i 82 ha pasa drogowego. - Natomiast tereny niekoszone to zaledwie 4,4 ha. Chcemy podnosić świadomość ekologiczną, promować postawy proekologiczne – mówi Ewa Karpiuk i zapowiada, że w przyszłym sezonie również będą w Elblągu tereny rzadziej obkaszane.
Do rzadziej koszonych trawników dodać musimy łąki kwietne, które mamy w Elblągu od 2020 roku.
- One nie tylko cieszą oko. W trosce o środowisko warto wybrać takie formy zagospodarowania terenów zielonych, które nie wymagają częstego koszenia. Pozwala to zmniejszyć emisję zanieczyszczeń, ograniczyć hałas i ułatwić życie owadom, zwłaszcza zapylaczom, które obecnie są szczególnie narażone na utratę siedlisk i bazy pokarmowej. W Elblągu łąki kwietne zakładamy już od kilku lat. Mają one pozytywny odbiór wśród mieszkańców – podkreśla Ewa Karpiuk.
Czyściej i ciszej
Elbląg nie jest tu wyjątkiem, wiele samorządów również zmieniło rytm i zakres koszenia trawników, to m. in.: Gdańsk, Bydgoszcz, Białystok, Kraków, Katowice, czy Wrocław. Eksperci warszawskiej Fundacji Łąka podkreślają, że trendy w zagospodarowaniu terenów zielonych, zwłaszcza w miastach, zaczęły się zmieniać. Z tych zmian, zdaniem Fundacji, wynikają konkretne korzyści dla klimatu. Dodajmy, że w ocenie ekspertów m.in. Komisji Europejskiej, główną siłą napędową zmiany klimatu jest efekt cieplarniany. Niektóre gazy w atmosferze działają jak dach szklarni, wprawdzie przepuszczają energię słoneczną „do środka”, ale również zatrzymują część tego promieniowania i powodują globalne ocieplenie.
- Zdecydowana większość uprawianych terenów zielonych (trawniki miejskie, pobocza dróg, łąki, pastwiska) jest koszona sprzętem spalinowym. Jeśli tylko zastanowimy się nad skalą działań (powierzchnia tych terenów w połączeniu z częstotliwością koszenia), ich wpływ na emisję zanieczyszczeń wydaje się oczywisty. Kosiarki i kosy spalinowe generują nie tylko zanieczyszczenia powietrza, lecz także hałas. Emitują dźwięki o natężeniu 100-180 dB. podczas gdy zgodnie z normami UE szkodliwy jest hałas przekraczający 55 dB. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zanieczyszczenie hałasem to w Europie drugie, zaraz po zanieczyszczeniu powietrza największe zagrożenie środowiskowe – czytamy w opracowaniu „O łąkach naukowo” Mateusza Skłodowskiego z Fundacji Łąka.
Tereny, które będą rzadziej koszone, ZZM w Elblągu oznakował
Trawnik, jak zbiornik wodny
Zdaniem ekspertów Fundacji Łąka, częstotliwość koszenia terenów zielonych ma również wpływ na zasoby wodne danego obszaru. - Przeprowadzone badania wykazały, że częstsze koszenie spowodowało redukcję biomasy korzeni, ponieważ asymilaty (produkty fotosyntezy) wykorzystywane były przez rośliny do odbudowy skoszonej części nadziemnej, a nie do rozbudowy systemu korzeniowego. Przykładowo, mietlica pospolita cięta raz w tygodniu w porównaniu do populacji w ogóle nie koszonych wytwarzała ponad 75 proc. biomasy korzeni mniej, a kostrzewa czerwona o ponad 60 proc. mniej - wykazał brytyjski instytut The Macaulay Land Use Research Institute. Spadek biomasy korzeni roślin powoduje, że w glebie zatrzymywana jest znacznie mniejsza ilość wody, a to może prowadzić do pogorszenia warunków wodnych obszaru i w konsekwencji pustynnienia - czytamy w tym samym opracowaniu autorstwa Mateusza Skłodowskiego.
Krakowski eksperyment
Czy rzadsze koszenie trawników może bezpośrednio oddziaływać na lokalne warunki klimatyczne? - Wiadomo, że taki dobroczynny wpływ mają drzewa i krzewy. Czy podobnie jest z trawnikiem? Czy bujne, wielogatunkowe zbiorowisko roślin spowoduje pozytywne zmiany w lokalnym klimacie w porównaniu z wystrzyżoną na krótko trawą? Nie znamy badań na ten temat, więc jedna z nas postanowiła to sprawdzić w mini-eksperymencie - pytają w swojej pracy naukowej dr Joanna Kajzer-Bonk oraz dr Justyna Kierat i podają pozytywny przykład wprost z krakowskiego trawnika.
- Postanowiłam przekonać się, czy i jak nieskoszony trawnik może regulować temperaturę i wilgotność. W maju bieżącego roku, w jednej z krakowskich dzielnic udało mi się nakłonić kosiarzy do ocalenia części trawnika, który jest stołówką dla zapylaczy (widziałam na nim posilające się kwitnącą jasnotą m.in. trzmiele, zorzynki rzeżuchowce i latolistki cytrynki). Korzystając z okazji, postanowiłam zrobić mały eksperyment: na części skoszonej i nieskoszonej w dniach 18-19 maja wyłożyłam na powierzchni ziemi w odległości 1 m od siebie rejestratory temperatury i wilgotności*. Poniżej zestawiłam wyniki:
- temperatura na trawniku skoszonym była wyższa w godzinach 9 – 18, max. o 11°C;
- z wilgotnością było odwrotnie – na trawniku skoszonym była mniejsza, max. o 25 %;
- temperatura na trawniku skoszonym była mniej stabilna – w nocy nieco niższa niż na nieskoszonym i miała znacznie większą amplitudę.
Krótko mówiąc: nieskoszony trawnik okazał się bardziej stabilnym mikrosiedliskiem, o niższej temperaturze i mniejszych wahaniach wilgotności, co jest potencjalnie wielką szansą i tanim sposobem na obniżanie temperatury w miejskich wyspach ciepła. Badania w szerszej skali potwierdzą ten pilotażowy test - czytamy w opracowaniu ich autorstwa.
Przy pisaniu tekstu korzystałam z materiałów Fundacji Łąka - opracowania autorstwa Mateusza Skłodowskiego "O łąkach naukowo" oraz z artykułu naukowego dr Joanny Kajzer-Bonk i dr Justyny Kierat, które są pracownikami Wydziału Biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego pt. "Efekt (braku) kosiarki", opublikowanego w portalu naukadlaprzyrody.pl.