Pani Andżelika straciła kciuk, po tym jak jedna z maszyn w pracy wciągnęła jej dłoń. Po ośmiu miesiącach od wypadku w miejsce kciuka elbląski chirurg ręki Mirosław Kulmaczewski przeszczepił pacjentce jej własny palec u nogi. To kolejna tego typu udana operacja w Szpitalu Miejskim w Elblągu. Wznowiono je po przerwie spowodowanej pandemią.
Operacja przeniesienia palca u nogi w miejsce kciuka, bo tak chirurdzy określają ten zabieg, odbyła się w poniedziałek i trwała jedenaście godzin. Pacjentka – pani Andżelika spod Elbląga – czuje się dobrze i wkrótce opuści Szpital Miejski.
- Miałam poważny wypadek w pracy w czerwcu ubiegłego roku. Maszyna wciągnęła moją rękę, doszło do zmiażdżenia i urwania kciuka. Pan doktor Kulmaczewski starał się go uratować, ale niestety po kilku dniach wdała się martwica i trzeba było kciuk usunąć. Pan doktor powiedział, bym się nie załamywała, że on postara się, bym miała ponownie wszystkie palce u rąk. I tak osiem miesięcy później jestem z powrotem w szpitalu, już po operacji – mówi uśmiechnięta pani Andżelika, z którą rozmawialiśmy dzisiaj w Szpitalu Miejskim.
Pierwszą taką operację doktor Mirosław Kulmaczewski, o czym zresztą pisaliśmy na portElu, przeprowadził w Szpitalu Miejskim w Elblągu już w 2017 roku. Pandemia koronawirusa spowodowała, że przez wiele miesięcy się nie odbywały.
- Wróciłem właśnie do tych trudnych operacji. To mikrochirurgia - operujemy na małych naczyniach, które mogą zachowywać się nieprzewidywalnie. Skala trudności jest ogromna, takie operacje są bardzo rzadkie nie tylko w Polsce – mówi doktor Kulmaczewski. - Trzeba przygotować miejsce, w które szczepimy palec. Przygotować naczynia, do których będziemy podłączać tętnice, żyły, ścięgna, nerwy. Pobieramy drugi palec stopy, wszczepiając go w miejsce kciuka. Ubytek drugiego palca w stopie nie daje żadnych powikłań, dysfunkcji. Jeśli pacjentka idzie boso, to nawet nie jesteśmy w stanie od razu zauważyć, że nie ma palca u nogi.
- We wtorek rano wstałam po narkozie i już mogłam tym palcem ruszać. To było niesamowite uczucie. Jak to możliwe, przecież dopiero to wszystko połączono! To dla mnie magia – mówi nam pani Andżelika. - Palec się przyjął, jestem po prostu szczęśliwa. Jestem tak tym wszystkim przejęta, że nawet nie odczuwam, że nie mam palca u nogi. Przy chodzeniu jeszcze trochę boli, ale walczę dalej, chcę jak najszybciej wrócić do pracy.
Jak przyznaje doktor Kulmaczewski, przed panią Andżeliką kilka miesięcy rehabilitacji, by nowy kciuk doszedł do sprawności. - Pacjentka może już nowym kciukiem ruszać. Jest on w tej chwili zespolony dwoma drucikami i jego ruch jest na razie ograniczony. Ścięgna działają, czucie wróci dużo później, bo nerw musi się regenerować przez wiele miesięcy. Generalnie zwykle po kilku miesiącach ćwiczeń, czasami wcześniej, pacjenci powracają do sprawności. To zależy od ich charyzmy, zaangażowania. Pacjenci, którzy przechodzą taką operację, wykazują ogromną chęć powrotu do pracy, do życia – dodaje doktor Kulmaczewski.