Ryszard Werchowski, były dyrektor Centrum Rehabilitacji, walczy w elbląskim sądzie cywilnym o wycofanie dyscyplinarnego wypowiedzenia umowy o pracę, o czym zdecydował prezydent Elbląga. Jak się okazuje, bezpośrednim powodem zwolnienia były dwa komentarze, jaki pan Ryszard napisał na portElu pod jednym z artykułów. Zobacz zdjęcia.
Ryszard Werchowski kierował Centrum Rehabilitacji przy ul. Królewieckiej od 1999 roku. W styczniu 2023 roku został przez prezydenta Elbląga zwolniony dyscyplinarnie „za ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych”, jak wówczas argumentowały władze miasta.
Zaczęło się od dwóch komentarzy na portElu
Dzisiaj w sądzie okazało się, że bezpośrednim powodem wręczenia dyscyplinarki były dwa komentarze, które Ryszard Werchowski - co ważne pod swoim nazwiskiem - zamieścił na portElu w lipcu 2022 roku.
4 lipca ukazał się komentarz o treści: „Bo trzeba dobrze trzymać z wice i preziem, to i oszczędności będą i lepsze zarobki. Teraz po cichu kombinują, jak Centrum Rehabilitacji połączyć ze szpitalem i dać satysfakcję koledze. No cóż, takie życie, polityka, kolesiostwo”.
- Co miał pan na myśli? – pytał prowadzący sprawę sędzia Sebastian Wojewódka.
- Wszystkie sprawy załatwiane po cichu poza moją osobą. Pomijano mnie przy wszystkich rozmowach o połączeniu (Centrum Rehabilitacji ze Szpitalem Miejskim – przyp. red.). Dyrektor szpitala dostawał 300 procent premii za dodatni wynik finansowy, ja tylko 100 procent, mimo że też miałem go na plusie. A jak była chociaż złotówka na minusie, to byłem pomijany – mówił Ryszard Werchowski, dodając, że pisząc o koledze prezydenta miał na myśli dyrektora Szpitala Miejskiego Mirosława Gorbaczewskiego.
Drugi komentarz był następującej treści: „Pan Missan zaproponował mi przy termomodernizacji układ, który na moje nieszczęście/szczęście odrzuciłem. Niestety efekty są takie, jak się można było spodziewać, czyli zniszczyć. Tak działa PO. Jesteś za – ok. Przykro, że Pan Wróblewski łyka od wice wszystko, jak pelikan żabę. W najbliższym czasie na stronie Centrum Rehabilitacji opublikuję raport z audytu, zapraszam do zapoznania się i wyciągnięcia wniosków”.
- O jakim układzie pan wspomniał przy termomodernizacji? – pytał sąd.
- Oczywiście nie chodzi o żaden układ korupcyjny czy łapówkę – zastrzegł Ryszard Werchowski. – Jako dyrektor samodzielnej jednostki budżetowej sam decydowałem o wszystkich pracach, remontach i to ja ponosiłem za nie odpowiedzialność. Pan Missan zaproponował mi, by wszystko z nim konsultować, o wszystkim go informować. Odmówiłem i dyskusja się zakończyła, w efekcie odsunięto mnie od wszystkich decyzji.
Sprawa trafiła na policję
Kilka dni po ukazaniu się komentarzy prezydent Witold Wróblewski złożył doniesienie na policję, by sprawdziła, kto jest autorem wpisów. Przed sądem, wezwany jako świadek w tej sprawie, prezydent tłumaczył dzisiaj, że chciał wiedzieć, czy rzeczywiście Ryszard Werchowski to napisał. Sam jednak go do siebie w tej sprawie nie wezwał, nie zażądał wyjaśnień. Gdy prowadzący sprawę sędzia Sebastian Wojewódka zapytał, dlaczego tego nie zrobił, prezydent Wróblewski odpowiedział, że powiadamiając policję chciał mieć jednoznaczne wiarygodne potwierdzenie, kto jest autorem komentarzy.
Policja o wyniku swojego dochodzenia poinformowała urząd w styczniu 2023 roku. Potwierdziła, że autorem jest Ryszard Werchowski i że dyrektor do wpisów się przyznał. Kilkanaście dni później wypowiedzenie dyscyplinarne szefowi Centrum Rehabilitacji wręczyły urzędniczki departamentu zdrowia Urzędu Miejskiego, choć przebywał on wówczas na zwolnieniu lekarskim („przyszedłem tego dnia do centrum tylko po to, by zabrać między innymi moją książeczkę ciśnienia i cukrzyka” – przyznał przed sądem). Co ciekawe, prokuratura umorzyła sprawę wpisu, twierdząc że powinna być ona rozpatrzona przez sąd z oskarżenia prywatnego Witolda Wróblewskiego. Prezydent tej drogi, jak przyznał przed sądem, ostatecznie nie wybrał.
„Jednostka przynosiła stratę”
Przesłuchanie prezydenta Elbląga w roli świadka trwało godzinę. Witold Wróblewski stwierdził, że do zwolnienia dyscyplinarnego doprowadził szereg zdarzeń z udziałem Ryszarda Werchowskiego.
- Po pierwsze, od trzech lat jednostka przynosiła stratę. Na koniec 2022 roku było to ponad 1,6 mln złotych, co roku ona narastała, co jest rzeczą nieakceptowalną w samorządzie. Poleciłem zrobienie programu naprawczego, który został nieprzyjęty. Był poprawiany, też nie dostał akceptacji. Nie było w nim żadnej wizji, były zapisy, które nie dawały żadnej rękojmi, że ten wynik finansowy będzie się poprawiał.
Dlatego musieliśmy wprowadzić wariant połączenia Centrum ze Szpitalem Miejskim – stwierdził prezydent. - W lipcu pojawił się artykuł, pod którym wyczytałem komentarze podpisane nazwiskiem i imieniem pana dyrektora. Wydawało mi się to wątpliwe, z reguły jest tak, że w mediach podpisują się nickami. Pomyślałem, że ktoś się podszył pod pana dyrektora, tym bardziej że te teksty były dla mnie obraźliwe. Zarzucanie kolesiostwa, układów jest niedopuszczalne – mówił Witold Wróblewski. – Znam różne metody dyskusji krytyki, ale nie obrażanie. To tak naprawdę nie ma mowy o jakiejkolwiek współpracy, jeżeli dyrektor zarzuca kolesiostwo, knucie, układ, nie mają krztyny dowodu na to. Stąd decyzja była jednoznaczna – mówił o zwolnieniu dyscyplinarnym.
- A dlaczego dyscyplinarnie? Przecież są też inne sposoby rozwiązania stosunku pracy? – dopytywał sędzia.
- Pan dyrektor był nieraz u mnie w sprawie podwyżki wynagrodzeń, ale nie przyszedł, by powiedzieć, że znalazł jakiś układ, nieprawidłowości knucie, tylko pisze o tym w komentarzach? To nie jest lojalność pracownika do pracodawcy – odpowiedział prezydent. – Dlatego jest taka konkretna decyzja, bo nie wyobrażam sobie współpracy z kimś takim. Ja jestem otwarty na krytykę, ale kiedy jest naruszone dobre imię, bo ktoś podaje kłamstwa, to zawsze będą oddawał to do sądu.
Prezydent stwierdził, że do niego dyrektor nie zgłaszał się bezpośrednio w sprawach problemów z działalnością Centrum Rehabilitacji. Zeznał, że nic nie wie o tym, że Ryszard Werchowski próbował się umówić z nim na spotkanie i że nie miał takich sygnałów ani z sekretariatu ani z departamentu zdrowia. Dodał, że bezpośredni nadzór na CR sprawował wiceprezydent Michał Missan, a prezydenta interesował program naprawczy, który odrzucił, bo był za mało merytoryczny. Stwierdził również – dopytywany przez pełnomocnika powoda - że straty Centrum nie miały związku z pandemią koronawirusa, bo Szpital Miejski w tym okresie strat nie przyniósł.
Sąd nakłaniał do ugody
Sędzia Sebastian Wojewódka nakłaniał obie strony, zgodnie z procedurą cywilną, do ugody. Pytał, co musiałoby się stać, by do niej doszło.
- Od czerwca ubiegłego roku można było sprostować, nie kłamać. Minęło tyle czasu, ani razu nie słyszałem, żeby pan dyrektor przyznał, że powiedział nieprawdę. To wszystko poszło w świat, dzisiaj takiego pola do ugody już nie ma. Nie mam już do pana dyrektora zaufania – stwierdził Witold Wróblewski.
Ryszard Werchowski na sali sądowej przeprosił prezydenta za swoje wpisy. – Nie wiedziałem, że ten wpis tak bardzo dotknie pana prezydenta. Gdybym wiedział i dostał nawet opr w gabinecie, że jest negatywnie odbierany, to starałbym się go wycofać z mediów albo sprostowanie bym napisał – stwierdził odwołany dyrektor.
- Czy to w jakimś stanie jest zmienić pozycję strony pozwanej? – pytał sędzia Witolda Wróblewskiego po tym oświadczeniu Ryszarda Werchowskiego.
- To, że jestem gruby i brzydki to ja wiem i się na to nie obrażam. Ale złodziejem nigdy nie pozwolę się nazwać. A jeśli ktoś napisze świadomie czy nie, to powinno pójść sprostowanie – w mediach, do wszystkich – odpowiedział Witold Wróblewski.
Ryszard Werchowski zadeklarował, że takie oświadczenie w mediach może zamieścić. – Miał na to czas od czerwca. Ja tylko powiedziałem, że wcześniej powinien to wyprostować, być może wtedy tej całej sprawy by nie było. Nie widzę obecnie przesłanek, by wypowiedzenie zmieniać – stwierdził prezydent.
Wiceprezydent Missan: „Od pół roku nie czytam komentarzy”
Dzisiaj jako świadek zeznawał także wiceprezydent Michał Missan, któremu wówczas podlegało Centrum Rehabilitacji. Jego wypowiedzi były zbieżne z zeznaniami Witolda Wróblewskiego. Dodał, że nie pytał wcześniej Ryszarda Werchowskiego o te komentarze, bo obawiał się, że może go takimi pytaniami pomówić. Stwierdził, że podczas spotkań z dyrektorem nie była poruszana sprawa połączenia CR ze Szpitalem. Dodał także, że dyrektor Werchowski udzielał w ostatnim czasie wywiadów w lokalnych mediach, w których niepochlebnie się o nim wyrażał.
– Decyzję w sprawie zwolnienia dyscyplinarnego podejmował prezydent jako pracodawca, ja tylko byłem głosem doradczym – stwierdził, dopytywany przez sąd.
Michał Missan stwierdził, że wcześniej, zanim w Internecie pojawiły się wspomniane komentarze, proponował prezydentowi, by Ryszard Werchowski został po połączeniu Centrum Rehabilitacji ze Szpitalem Miejskim kierownikiem obiektu przy ul. Królewieckiej. – Ale po sprawie z komentarzami to już bez reakcji nie mogło zostać – stwierdził, dodając - pytany przez pełnomocnika powoda - że od pół roku nie czyta już komentarzy w Internecie, ale wcześniej w kilku podobnych sprawach powiadomił organy ścigania. W sprawie komentarzy pana Werchowskiego, po umorzeniu sprawy przez prokuraturę, tak jak prezydent Wróblewski, Michał Missan również nie wniósł do sądu prywatnego aktu oskarżenia.
Odniósł się także do kwestii „układu” z komentarza na portElu. – To dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Postępowanie przetargowe w sprawie termomodernizacji Centrum, jak przyszedłem do ratusza na stanowisko wiceprezydenta, dawno się skończyło. Inwestycja również była już na ukończeniu – powiedział Michał Missan. Stwierdził, że audyt zlecony przez władze miasta w Centrum Rehabilitacji, nie był pozytywny dla dyrektora.
„Walczę o godność”
Dlaczego Ryszard Werchowski poszedł w tej sprawie do sądu? - Walczę o godność, o to bym był traktowany jak kiedyś. Chciałbym, żeby zostało cofnięte dyscyplinarne wypowiedzenie umowy o pracę. Przez tą całą sytuację rozchorowałem się, nadal jestem na zwolnieniu, jestem na świadczeniu rehabilitacyjnym – powiedział nam jeszcze przed wejściem na salę rozpraw były dyrektor Centrum Rehabilitacji. - Sprawa komentarzy była tylko pretekstem do zwolnienia dyscyplinarnego. Usunęli mnie ze stanowiska i zrobili, co chcieli, czyli przejęli Centrum Rehabilitacji, zlikwidowali filię przy ul. Brzeskiej. Każdy plan naprawczy, który przedstawiałem prezydentowi był negatywnie oceniany, nie było żadnych rozmów, byłem ignorowany, próbowałem przeprowadzić przez dwa lata reorganizację na Brzeskiej, niestety pan prezydent Missan powiedział, że nie można tego ruszyć, bo to byłoby niepolityczne. Po moim wyrzuceniu w ciągu dwóch miesięcy filia na Brzeskiej została zamknięta, więc jak widać można było coś zrobić. Stałem na straży funkcjonowania Centrum Rehabilitacji, które w tej chwili moim zdaniem podupada – stwierdził. – Jeśli coś źle robiłem, powinni mi dać naganę, a nie potraktować w ten sposób – dodawał już przed sądem.
Pytany przez sąd, dlaczego zamieścił takie komentarze, stwierdził, że zrobił to pod wpływem emocji. Dodał, że jego zdaniem nie były one obraźliwe i że były to jedyne komentarze, które kiedykolwiek zamieścił.
- Chciałem pokazać społeczeństwu, jak byłem wówczas ignorowany przez władzę. Przez dwa lata byłem pomijany we wszystkich decyzjach (dotyczących przyszłości Centrum Rehabilitacji – przyp. red.). Próbowałem trzy lub czterokrotnie spotkać się z panem prezydentem, byłem w sekretariacie, by umówić spotkanie, ale do żadnego nie doszło – mówił Ryszard Werchowski. – Kropla, która przelała czarę goryczy, było spotkanie pana prezydenta i wiceprezydenta z załogą, które zorganizowali, nie informując mnie o tym. Oczywiście wszedłem na nie, a jakbym był pracownikiem, a nie zarządzającym. Mój zastępca spytał na tym zebraniu, co będzie ze mną. Prezydenci odpowiedzieli, że to nie jest temat tego spotkania – dodawał przed sądem.
Sąd przesłuchał w środę także dyrektorkę i kilku pracowników departamentu zdrowia i spraw społecznych i tym samym zakończył postepowanie dowodowe. Wyrok ma być ogłoszony 30 października.