Elbląskie Stare Miasto dynamicznie się rozwija i coraz bardziej zachwyca. Myślę, że większość z nas, spacerując jego ulicami, czuje z tego powodu radość i dumę. Ja odczuwam satysfakcję kiedy w miejsce zaniedbanych nieużytków powstają nowe kamienice o coraz to ciekawszych fasadach. Jednym z ostatnich obszarów, który czeka w kolejce do rewitalizacji jest kwartał na zachód od Galerii EL ujęty pomiędzy ulice Wałową, Wodną i Kuśnierską. Myślę, że wielu elblążan zadaje sobie pytanie, w jakim kierunku ona pójdzie. W niniejszym felietonie chciałbym przedstawić wizję, jak mógłby być urządzony ten szczególny kawałek Starego Miasta. Jest to „oddolny” głos w dyskusji, albo pierwszy krok w kierunku, by ją ponownie wywołać - pisze Daniel Lewandowski.
Czy pamiętacie nie tak znowu odległe czasy, kiedy gmach Galerii EL tonął w zieleni? Zerknijcie na zrobione w 2003 roku zdjęcia, przedstawiające gęstwę dziko rosnących tam drzew i krzewów. Co czujecie? Około 2008 roku rozpoczęto zabudowę obszaru wokół dawnego kościoła podominikańskiego i dziś po bujnej roślinności wokół niego w zasadzie nie ma śladu. Zniknęła tak samo jak pozostała część rozległego i nieestetycznego zieleńca, który przez dziesięciolecia przykrywał splantowane po wojnie ruiny średniowiecznej zabudowy staromiejskiej. Ale czy na pewno musimy pozbywać się wszystkich terenów zielonych ze Starego Miasta? Okolice Galerii EL świetnie nadają się do tego, by nadać zieleni statusu równoprawnego substancji urbanistycznej i stworzyć tam coś w rodzaju mini parku.
Starówka się dynamicznie rozbudowuje i nabiera rozmachu. Już wkrótce prace budowlane „przeskoczą” na lewy brzeg rzeki, by rozpocząć rewitalizację Wyspy Spichrzów. Powstaną tam biurowce i związana z nią infrastruktura, która przyciągnie inwestorów. Nadchodzące wielkimi krokami otwarcie wodnego szlaku żeglugowego z Morza Bałtyckiego na Zalew Wiślany zachęcać będzie do odwiedzenia naszego miasta rzesze turystów. W nieodległej przyszłości tuziny jachtów i statków wycieczkowych zacumuje przy kejach Bulwaru Zygmunta. Mrowie gości przybywających tu lądem i wodą odwiedzać będą i podziwia naszą starówkę z jej średniowiecznymi zabytkami, pięknie wkomponowanymi w odbudowaną zgodnie z zasadami retrowersji tkankę architektoniczną. W dziesiątkach hoteli, restauracji, barów, kawiarni, tawern, ogródków piwnych i winiarni toczyć się tu będzie coraz intensywniejsze i głośniejsze życie towarzyskie. Elbląskie Stare Miasto stanie się pulsującym, pełnym zgiełku i atrakcji miejscem na turystycznej mapie pobrzeża południowego Bałtyku.
Zacisze klasztornego dziedzińca
W obliczu ciągle podnoszącej się estetyki starówki w niedalekiej już przyszłości otaczające Galerię EL szpecące ruiny dawnych zabudowań klasztornych stracą rację bytu i również ten kwartał doczeka się całościowej rewitalizacji. Pewne jest, że gmach Galerii EL wymaga wyjątkowej oprawy. Otoczenie tej świątyni sztuki zasługuje na szczególne względy. Pierwotna funkcja klasztornego dziedzińca – wirydarza, oddzielającego „sacrum” od „profanum” świetnie nadaje się do odtworzenia we współczesnym wydaniu. Teren ten przez wieki pozostawał odcięty od otoczenia murami i pierzejami klasztornych zabudowań z drzwiami i oknami skierowanymi ku wnętrzu wirydarza. Przyszła rewitalizacja tego obszaru stwarza szansę na realizację tego zadania tak, aby odtworzyć tu klimat takiego starego dziedzińca. Powstałaby w ten sposób strefa spokoju i zieleni. Zielona oaza otoczona zbitą nowoczesną zabudową staromiejską, ale jednocześnie oddzielona od jej gwaru i zgiełku. Zaciszne, urocze miejsce, ustronie sprzyjające wytchnieniu, refleksji, zadumie, odpoczynkowi. Tu upalnym latem będzie można znaleźć cień pod drzewami i zieleń kojącą zmęczone oczy. Tu można będzie usiąść na ławeczce albo położyć się na trawie. Byłby to mini park staromiejski - zielona wyspa w centrum urbanistycznego założenia. Widzę w nim od samego początku wysokie dorodne drzewa, stąd najpewniej przesadzone tu z innego miejsca. Przy dzisiejszych możliwościach technicznych nie jest to jakiś szczególny problem. Internet jest pełen filmów pokazujących takie operacje, jak chociażby ten. Z opracowywanych przez przyrodników porównań wynika, że jeden duży buk produkuje tyle tlenu ile ok. 1700 10-letnich jego sadzonek. Poza tym majestatyczny gmach średniowiecznego klasztoru wymaga majestatycznych drzew.
Galeria EL nieustannie pięknieje. Kolejne remonty i modernizacje przeprowadzane tak w jej wnętrzu jak i na zewnątrz czynią ją coraz dostojniejszą. Niedawno odrestaurowane zostały okna gotyckie oraz wschodnia fasada. Zieleń krzewów i wysokich drzew ożywi bezpośrednie otoczenie tego gmachu i doda mu jeszcze większego splendoru. Dwie bramy – od ulicy Wałowej i Kuśnierskiej - ułatwią dostęp do tego zacisznego miejsca i zaproszą do jego odwiedzenia. W odbudowanej pierzei zachodniej mogłaby się mieścić dyskretna kawiarenka, sklep i pracownie artystyczne, atelier i galeria sztuki. W tak zrewitalizowanym otoczeniu działalność artystyczna Galerii EL poza jej statutowym gmachem nabrałaby rozmachu. Pomysłów na to nigdy nie brakowało, a niedawne koszenie trawy w szachownicę właśnie na dziedzińcu przed Galerią jest tylko jednym z nich.
Historia, która zaczęła się ponad 60 lat temu
Odtworzenie pierzei zachodniej i murów okalających Galerię EL byłaby symbolicznym aktem kończącym odbudowę tego obiektu ze zniszczeń wojennych. Odbudowa ta zaczęła się w 1961 r., kiedy Gerard Kwiatkowski wraz z trzema kolegami z zamechowskiego Biura Konstrukcyjnego – Jerzym Wojewskim, Wacławem Nadziakiewiczem i Lechosławem Rutkowiakiem - uzyskali od władz miejskich pozwolenie na zagospodarowanie zniszczonego gmachu klasztoru podominikańskiego i urządzenie w nim galerii sztuki. Przy użyciu prostych narzędzi, a wręcz własnymi rękami, w wolnym czasie i bez żadnego wynagrodzenia, bez względu na pogodę i wbrew niezliczonym niedogodnościom przywracali mozolnie temu miejscu funkcjonalność. Dzięki temu bardzo szybko zaczęto ich nazywać w mieście „galernikami”, co - zważając na okoliczności - miało nie tylko symboliczne znaczenie. Spośród czterech „galerników-założycieli” został się już tylko jeden. Jako jego młodszy kolega z kontynuującego tradycje Zamechu Biura Konstrukcyjnego felieton ten dedykuję Jerzemu Wojewskiemu, życząc mu, by mógł cieszyć się z ukończenia dzieła, które rozpoczął ponad 60 lat temu.
Dziękuję Adamowi Husakowskiemu za przygotowanie wizualizacji mini parku staromiejskiego, udostępnienie załączonych zdjęć oraz za cenne wskazówki, które posłużyły mi do napisania tego felietonu.
„Galernicy-założyciele” pod dachem Galerii EL. Od lewej: Gerard Kwiatkowski, Lechosław Rutkowiak, Jerzy Wojewski, Wacław Nadziakiewicz. Zdjęcie ze „Śląskiego Tygodnika Ilustrowanego” 09.1962