
Zabawa sylwestrowa jednym sprawia ogromną radość i na samą myśl o niej zacierają ręce, innym robi się niedobrze, gdy słyszą standardowe pytanie: „gdzie w tym roku spędzisz Sylwestra?”. Wydaje się, że ci pierwsi są w większości, jednak okazuje się, że tych drugich, nastawionych na anty, jest coraz więcej.
Gdy pytam koleżanki, co w tym roku ma zamiar robić w Sylwestra, obrzuca mnie wzrokiem Bazyliszka.
- Czy ludzie postradali zmysły? - pyta ze złością. - Czy absolutnie WSZYSCY muszą się bawić tylko dlatego, że następuje jakaś zmiana daty? Do diabła z tym całym Sylwestrem. Ja nigdzie nie idę, nikogo nie zapraszam, wypiję lampkę wina, jak będę mieć ochotę, i położę się spać o normalnej godzinie. I co? Jesteś zdziwiona?
Wcale nie byłam. Bo takich głosów jest coraz więcej. Niektórzy uważają wręcz, że spędzanie Sylwestra w samotności i okazywanie swojej niechęci do tego dnia jest niezwykle „trendy”. Kto więc jest passe? Ci, którzy spędzają go na modnych balach, czy ci, którzy wyłączają radio, telewizor i idą spać o 22?
Najważniejsze to przecież działać w zgodzie z własnym sumieniem i potrzebami. Po co zmuszać się do zabawy, jeśli ma się ochotę na kameralną imprezę? Z drugiej strony, dlaczego siedzieć w domu samotnie i odrzucać wszystkie zaproszenia tylko dlatego, że chce się być tak bardzo „cool”?
Tymczasem wiele osób ukrywa swoje prawdziwe pragnienia. Są osoby, które zamiast powiedzieć wszystkim, że nie chcą uczestniczyć w zabawie sylwestrowej, ponieważ źle się czują w tłumie czy po prostu nie lubią dużych imprez, wolą udawać, że są bardzo towarzyscy. Męczą się na wielkich balach, marząc skrycie o Sylwestrze w samotności. Inni z kolei chcieliby gdzieś wyjść, ale… nie mają dokąd, z kim, za co, jak. Więc na pokaz głośno mówią o swoim nastawieniu przeciwko Sylwestrowi. Bo naprawdę nie mają możliwości zabawy, ale nie chcą się do tego przyznać ze wstydu. Uważają, że to ogromny dyshonor nie być nigdzie zaproszonym, a poza tym jest im przykro, że nikt o nich nie pomyślał.
Dlatego czasami warto spytać kogoś, kto głośno afiszuje się z antysylwestrowym nastawieniem, czy na pewno nie chce nigdzie iść. Może chce, ale wstydzi się „wprosić” na imprezę? Z drugiej strony, wyciąganie na siłę to też nie jest nic dobrego. Najważniejsze, to znaleźć złoty środek. Robić to, na co ma się ochotę, ale tak, by nikomu nie przysparzać tym kłopotów i zmartwień. Warto też pamiętać o tych, którzy nie mają co ze sobą zrobić w tę noc, albo po smutnych wydarzeniach w minionym roku będą samotni, smutni, zmęczeni…
Niech wiec Sylwester w tym roku będzie taki, jaki sobie wymarzycie. Na wielkim balu albo w domu, z ukochanym i całą stertą dobrych filmów na DVD! A może w samotności z szampanem i dobrą książką. Wszystko jedno, ważne, żeby w tę noc czuć się dobrze. Bo przecież to jednak SYLWESTER!
- Czy ludzie postradali zmysły? - pyta ze złością. - Czy absolutnie WSZYSCY muszą się bawić tylko dlatego, że następuje jakaś zmiana daty? Do diabła z tym całym Sylwestrem. Ja nigdzie nie idę, nikogo nie zapraszam, wypiję lampkę wina, jak będę mieć ochotę, i położę się spać o normalnej godzinie. I co? Jesteś zdziwiona?
Wcale nie byłam. Bo takich głosów jest coraz więcej. Niektórzy uważają wręcz, że spędzanie Sylwestra w samotności i okazywanie swojej niechęci do tego dnia jest niezwykle „trendy”. Kto więc jest passe? Ci, którzy spędzają go na modnych balach, czy ci, którzy wyłączają radio, telewizor i idą spać o 22?
Najważniejsze to przecież działać w zgodzie z własnym sumieniem i potrzebami. Po co zmuszać się do zabawy, jeśli ma się ochotę na kameralną imprezę? Z drugiej strony, dlaczego siedzieć w domu samotnie i odrzucać wszystkie zaproszenia tylko dlatego, że chce się być tak bardzo „cool”?
Tymczasem wiele osób ukrywa swoje prawdziwe pragnienia. Są osoby, które zamiast powiedzieć wszystkim, że nie chcą uczestniczyć w zabawie sylwestrowej, ponieważ źle się czują w tłumie czy po prostu nie lubią dużych imprez, wolą udawać, że są bardzo towarzyscy. Męczą się na wielkich balach, marząc skrycie o Sylwestrze w samotności. Inni z kolei chcieliby gdzieś wyjść, ale… nie mają dokąd, z kim, za co, jak. Więc na pokaz głośno mówią o swoim nastawieniu przeciwko Sylwestrowi. Bo naprawdę nie mają możliwości zabawy, ale nie chcą się do tego przyznać ze wstydu. Uważają, że to ogromny dyshonor nie być nigdzie zaproszonym, a poza tym jest im przykro, że nikt o nich nie pomyślał.
Dlatego czasami warto spytać kogoś, kto głośno afiszuje się z antysylwestrowym nastawieniem, czy na pewno nie chce nigdzie iść. Może chce, ale wstydzi się „wprosić” na imprezę? Z drugiej strony, wyciąganie na siłę to też nie jest nic dobrego. Najważniejsze, to znaleźć złoty środek. Robić to, na co ma się ochotę, ale tak, by nikomu nie przysparzać tym kłopotów i zmartwień. Warto też pamiętać o tych, którzy nie mają co ze sobą zrobić w tę noc, albo po smutnych wydarzeniach w minionym roku będą samotni, smutni, zmęczeni…
Niech wiec Sylwester w tym roku będzie taki, jaki sobie wymarzycie. Na wielkim balu albo w domu, z ukochanym i całą stertą dobrych filmów na DVD! A może w samotności z szampanem i dobrą książką. Wszystko jedno, ważne, żeby w tę noc czuć się dobrze. Bo przecież to jednak SYLWESTER!